Jest takie stare (chyba żydowskie) powiedzenie: jeśli sądzisz, że wracasz z przyjęcia całkiem trzeźwy a ktoś zarzuci ci pijaństwo, możesz spokojnie zlekceważyć tę opinię: gdy dwie osoby zobaczą w tobie pijanego, powinieneś się zastanowić nad swoim stanem; jeżeli natomiast więcej spotkanych znajomych uzna cię za nietrzeźwego, lepiej idź grzecznie do domu i połóż się do łóżka.
Nikt rozsądny nie neguje prawa adwokata do dowolnego wyboru klientów. Nie ma też nic nagannego w sporządzaniu - na prośbę organów wymiaru sprawiedliwości - przez profesora prawa fachowych opinii na temat osób oskarżonych o popełnienie niebagatelnych przestępstw.
Problem powstaje dopiero wówczas, kiedy okazuje się, że minister sprawiedliwości był zaangażowany w bardzo wiele takich spraw; w niektórych przypadkach wszedł także w posiadanie tajemnicy adwokackiej, co dość trudno pogodzić z obecnym jego statusem jako osoby instytucjonalnie odpowiedzialnej za sprawowanie nadzoru nad ważnymi śledztwami.
Tak się akurat złożyło, że w sztandarowej dla każdego prokuratora generalnego kwestii walki z korupcją, Ćwiąkalski stał do tej pory po drugiej stronie barykady. A nie ma wcale gwarancji, że już wkrótce nie wypłyną na światło dzienne kolejne sprawy, w których - jako adwokat oraz uznany prawnik - bronił i pozytywnie opiniował ludzi, których nazwiska są nierozerwalnie związane z poważnymi i znajdującymi uzasadnienie w zgromadzonym przez policję i prokuraturę materiale dowodowym zarzutami o korupcję.
Tusk na razie broni członka swojego rządu, deklarując pełne zaufanie dla niego. Ale gra polityczna ma swoje prawa i dlatego wcale nie zdziwiłbym się, gdyby w niezbyt odległej przyszłości poświęcił jednak Ćwiąkalskiego dla dobra całego gabinetu i korzystnego wizerunku macierzystej partii.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE