Czy za pomoc rannemu zwierzęciu można trafić na ławę oskarżonych? W błędzie byłby ten, kto spontanicznie udzieliłby negatywnej odpowiedzi na to pytanie. Najpiękniejszy gest humanitaryzmu może bowiem okazać się w Polsce wstępem do sprawy karnej.
Przekonał się o tym na własnym przykładzie pewien rolnik spod Oświęcimia, który znalazł przy drodze potrąconą przez samochód sarenkę. Zdjęty litością, powiadomił o tym najpierw straż leśną, a po odmowie interwencji z jej strony zaczął wydzwaniać do kolejnych weterynarzy, którzy również nie wykazali najmniejszego zainteresowania losem rannego zwierzęcia.
Rolnik był tak przejęty losem patrzącej na niego z nadzieją w gasnących oczach sarenki, że zrezygnował z wakacyjnej wyprawy, załadował ją do bagażnika i zawrócił do domu. Tam opatrzył zwierzęciu rozcięty łuk brwiowy, troskliwie karmiąc je mlekiem z butelki ze smoczkiem. Po kilku dniach sarenka hasała już wokół jego domu, traktując go jak swój.
Będąc człowiekiem zapobiegliwym, postarał się on jednak o formalne pozwolenie na opiekę nad nią, które - z mocy prawa - wydaje starostwo powiatowe, zasięgając wcześniej opinii lekarza weterynarii i koła łowieckiego. Otrzymał je bez problemu, jakież było więc jego zdumienie, kiedy dostał wezwanie do stawienia się w charakterze oskarżonego przed sądem grodzkim. Postawiono mu zarzut z artykułu 51 prawa łowieckiego, mówiącego o nielegalnym przetrzymywaniu dzikiego zwierzęcia, za co grozi kara grzywny w wysokości od 5 do 20 tysięcy złotych
Dobrodziej sarenki jest w szoku i nie rozumie, dlaczego ma być sądzony za ten czysty odruch szlachetnego serca. Także profesor Zbigniew Hołda z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka uważa - w wywiadzie dla dziennika "Polska", który opisał tę kuriozalną sprawę - proces za całkowicie zbędny, ponieważ znikoma jest społeczna szkodliwość czynu.
Przedstawiciel strony poszkodowanej, czyli Nadleśnictwa w Andrychowie, odmawia mediom jakichkolwiek komentarzy. Wypowiadać nie chce się też występująca w roli oskarżyciela policja z Kęt. Rolnik przyznaje, że jedyną jego winą jest niewielkie spóźnienie się z wnioskiem o pozwolenie na trzymanie uratowanej przezeń sarenki w zagrodzie. Może gdyby przyprowadził ją do sądu w charakterze niemego świadka, wzbudziłby u przedstawicieli Temidy uczucia podobne do tych, których zaznał on sam, widząc biedne zwierzę, wykrwawiające się w rowie? Tylko czy wymiar sprawiedliwości może kierować się choćby nawet najbardziej wzniosłymi emocjami?
Jerzy Bukowski
Rolnik był tak przejęty losem patrzącej na niego z nadzieją w gasnących oczach sarenki, że zrezygnował z wakacyjnej wyprawy, załadował ją do bagażnika i zawrócił do domu. Tam opatrzył zwierzęciu rozcięty łuk brwiowy, troskliwie karmiąc je mlekiem z butelki ze smoczkiem. Po kilku dniach sarenka hasała już wokół jego domu, traktując go jak swój.
Będąc człowiekiem zapobiegliwym, postarał się on jednak o formalne pozwolenie na opiekę nad nią, które - z mocy prawa - wydaje starostwo powiatowe, zasięgając wcześniej opinii lekarza weterynarii i koła łowieckiego. Otrzymał je bez problemu, jakież było więc jego zdumienie, kiedy dostał wezwanie do stawienia się w charakterze oskarżonego przed sądem grodzkim. Postawiono mu zarzut z artykułu 51 prawa łowieckiego, mówiącego o nielegalnym przetrzymywaniu dzikiego zwierzęcia, za co grozi kara grzywny w wysokości od 5 do 20 tysięcy złotych
Dobrodziej sarenki jest w szoku i nie rozumie, dlaczego ma być sądzony za ten czysty odruch szlachetnego serca. Także profesor Zbigniew Hołda z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka uważa - w wywiadzie dla dziennika "Polska", który opisał tę kuriozalną sprawę - proces za całkowicie zbędny, ponieważ znikoma jest społeczna szkodliwość czynu.
Przedstawiciel strony poszkodowanej, czyli Nadleśnictwa w Andrychowie, odmawia mediom jakichkolwiek komentarzy. Wypowiadać nie chce się też występująca w roli oskarżyciela policja z Kęt. Rolnik przyznaje, że jedyną jego winą jest niewielkie spóźnienie się z wnioskiem o pozwolenie na trzymanie uratowanej przezeń sarenki w zagrodzie. Może gdyby przyprowadził ją do sądu w charakterze niemego świadka, wzbudziłby u przedstawicieli Temidy uczucia podobne do tych, których zaznał on sam, widząc biedne zwierzę, wykrwawiające się w rowie? Tylko czy wymiar sprawiedliwości może kierować się choćby nawet najbardziej wzniosłymi emocjami?
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Polski agent nieruchomości w Kolorado. Ewa Sosnowska Burg oferuje w Denver na sprzedaż: domy, mieszkania, działki...
Ogrzewanie w Nowym Jorku. Polski kontraktor PDP Contracting instaluje i naprawia systemy grzewcze w NY
Rozliczanie podatków na Greenpoincie. Eva Dudus w Business Consulting Corp. w Nowym Jorku
Dentysta na Bay Ridge. Protetyka i leczenie stomatologiczne dzieci i dorosłych. Polski lekarz Aneta Kozyra-Mejia
W polskim sklepie Ranczo Polish Deli na Ozon Park: EBT, zakupy, wysyłka paczek do Polski
Odszkodowanie za wypadek pracownika na budowie w Nowym Jorku. Bezpłatna konsultacja po polsku u adwokat Nicole Brenecki
Nabór wniosków na dofinansowanie przedsięwzięć polonijnych organizowanych przez Polonię w roku 2025
zobacz wszystkie