KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 29 listopada, 2024   I   02:29:09 PM EST   I   Błażeja, Margerity, Saturnina
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Prezydent Duda mówi o poszerzeniu referendum...

13 sierpnia, 2015

Wywiad prezydenta RP dla dziennika "Fakt" z 13 sierpnia 2015 r.

FAKT: Okres miodowy minął, gdy był pan prezydentem elektem i mógł się delektować smakiem zwycięstwa. Teraz liczymy dni kadencji, którą zapowiadał pan jako ciężką pracę. To kiedy ja, jako frankowy kredytobior­ca, będę mógł pójść do banku i po­wiedzieć: „Ja z polecenia prezydenta, proszę przewalutować mi kredyt we­dług kursu z dnia wzięcia"?

ANDRZEJ DUDA, prezydent RP: By­ły dwie podstawowe obietnice, so­lennie złożone: podwyższenie kwoty wolnej od podatku i obniżenie wie­ku emerytalnego. Oczywiście mówiłem także o frankach, ale pew­ną kolejność ważności spraw trze­ba utrzymać. Te są dwie pierwsze. Ale też zajmę się kwestią problemu z frankami szwajcarskimi. Mówiąc o tej sprawie, odwoływałem się do wypowiedzi szefa Komisji Nadzoru Finansowego. W wielu przypadkach ludzie zostali wprowadzeni w błąd!

Jeden projekt ustawy pomagający kredytobiorcom już jest w Sejmie, ma trafić kolejny. Podpisze je pan?

Każde rozwiązanie, które pomaga ludziom i realizuje ideę wyrówna­nia szans miedzy bankami a kredy­tobiorcami, jest rozwiązaniem do­brym. Natomiast muszę zastrzec - będę się uważnie przyglądał każ­dej ustawie. Dziś nie wiem, w jakim kształcie ona wyjdzie.

Były dwie główne obietnice, ale naj­większe emocje wzbudziła ta, która dla wielu ludzi przekładałaby się na życie: 500 zł na każde drugie dziecko, a w biednych rodzinach też na pierw­sze. Z pańskiej sobotniej wypowiedzi wynika, że to rząd ma złożyć ten pro­jekt. W kampanii słyszeliśmy, że to pierwszy krok, jeszcze niewystarcza­jący, ale o rządzie nie było ani słowa.

O tym pomyśle mówiłem już w kampanii do europarlamentu i podtrzy­muję, że on jest potrzebny. Jeśli jednak popatrzymy na kompeten­cje prezydenta, relacje prezydenta z rządem, to oczywiście: ja się zwra­cam do rządu ze swoistym apelem, żeby to rozwiązanie wprowadzić, bo uważam, że ten program jest wręcz niezbędny. Zwłaszcza w rodzinach na wsi. I niech mi nikt nie opowia­da, że w Polsce nie ma dzieci niedo­żywionych, bo wystarczy pojechać do siostry Małgorzaty Chmielewskiej, gdzie ja wczoraj byłem, by za­uważyć ten problem. To są wstydli­we fakty dla Polski i dla rządu, ale to nie oznacza, że nie można tych pro­blemów rozwiązać. Rozwiązaniem jest realne wsparcie. Zwróciłem się z apelem do rządu. Trzeba przyjąć kryteria dochodo­we, stworzyć system realizacji. Jed­ną rzecz chcę z całą mocą zadekla­rować: jeżeli rząd do tego nie przy­stąpi i nie będzie się na ten program zgadzał, a jasnej deklaracji podjęcia szybkich prac nad tą sprawą nie bę­dzie do końca tego roku, to ja oso­biście przystąpię do przygotowa­nia projektu ustawy. Wierzę w to, że znajdę takich ekspertów, którzy po­mogą mi ją napisać z całą serią ak­tów wykonawczych. Jeśli rząd tego nie zrobi, potraktuję to dosłownie ja­ko swoją obietnicę wyborczą. Solen­nie to obiecuję.

Jeżeli ktoś chce traktować moje sło­wa z kampanii, że przyjąłem na sie­bie zobowiązanie i że przygotuję wszystkie projekty ustaw, które do­prowadzą do tego, że poprawi się sytuacja gospodarcza w Polsce, to bę­dzie to zwykłe nadużycie. Powołam Narodową Radę Rozwoju i liczę na jej dobre współdziałanie z rządem. Prezydent samodzielnie wszystkie­go nie zrealizuje. Może być inspira­torem - i do tego się zobowiązuję.

Na razie rząd się do tego nie garnie. A sama premier mówi: „No jakże to, najpierw prezydent mówi, żeby nic waż­nego nie robić, a teraz chce, żebyśmy pro­jekty ustaw zgłaszali".

To kolejny przykład wypaczenia mo­ich słów: nie „nic ważnego", ale „nie do­konywać istotnych zmian ustrojowych w okresie przejściowym". Wiem, co mó­wię. To, o czym teraz rozmawiamy, to poważne zmiany o charakterze społecz­nym, ale nie zmiany ustrojowe.

Co pan myślał, mówiąc tamte słowa?

Krążyły wtedy różne pogłoski w kulu­arach polityki, że są planowane zmiany dotyczące np. charakteru instytucji pre­zydenta. Ostatecznie ich nie dokonano.

Czeka nas za niespełna miesiąc referen­dum. Jeśli nie zostanie poszerzone o do­datkowe pytania, to myśli pan, że ludzie pójdą na nie chętnie?

O przeprowadzeniu tego referendum zdecydował mój poprzednik z Sena­tem - i ono jest faktem. Zapoznałem się z wnioskiem o poszerzenie referendum i w najbliższych dniach będzie mo­ja decyzja w tej sprawie, choć chciałbym przed nią jeszcze spotkać się ze środowi­skami, których postulaty są w tym wnio­sku de facto zawarte. To jest sprawa oby­watelska i absolutnie godna rozważenia. Uważam, że referenda w tych sprawach powinny zostać przeprowadzone.

Nie odrzuca pan tej interpretacji, która pozwalałaby 6 września zorganizować de facto dwa referenda?

Pojawiły się różne ekspertyzy. Odpo­wiedź będzie w najbliższych dniach.

Europa się ostatnio zaniepokoiła. „The Economist" martwi się, czy pogorszenie stosunków z Niemcami to woda na młyn Rosji, a pan musi udowodnić, że nie jest  marionetką Jarosława Kaczyńskiego. Co 'by pan odpowiedział tym publicystom?

Wszyscy doskonale wiemy, że są różne i gazety, różne poglądy mają też dziennikarze, którzy w nich piszą. Tak jest u nas, tak jest za granicą. Ja jako prezydent realizuję politykę zagraniczną w kontaktach politycznych. Myślę, że politycy - nie tylko w Brukseli, ale także w Niemczech - jasno odczytali moje słowa, że absolutnie nie będzie żadnej rewolucji. Potrzebna jest nam korekta. Chodzi mi o zwiększenie naszej aktywności. Akcentowałem konieczność poprawy relacji z sąsiadami. A Niemcy są przecież jednym z naszych sąsiadów, i zresztą chyba najpotężniejszym. Mam zamiar dbać, aby te stosunki były jak najlepsze. Wierzę, że można tak kierować polityką, żeby pewne kwestie uzgadniać, i by uwzględniały polski punkt widzenia i nasze aspiracje. Oczywiście we współdziałaniu z szefem MSZ i premierem.

Kiedy pani Agata Duda zadebiutuje samodzielnie w roli pierwszej damy?

Zobaczymy. Moja żona zawsze była bardzo samodzielna. Miała swoją i pracę, do której 1 września nie wróci. Podejmie służbę, ale w tej chwili formuje grupę swoich współpracowników i rozważa, czym konkretnie się będzie zajmować.

Prezydent.pl