Wspólnym mianownikiem występów przedstawicieli obecnej władzy podczas sobotnich uroczystości z okazji 71. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego w stolicy był wielki smutek malujący się na ich twarzach.
Pomijam treść wystąpień Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, premier Ewy Kopacz, prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, bo były one tak nijakie, pełne banałów, sztampowe i nudne, że w ogóle nie ma się co nad nimi rozwodzić.
Bardziej zastanowiła mnie ich forma. Wygłoszone zostały wszystkie bezbarwnym głosem, z którego przebijał głęboki pesymizm i całkowita niewiara w siebie oraz w polityczną przyszłość własnej formacji politycznej. Co ciekawe, najlepiej wypadł ustępujący prezydent, a to przecież tylko on poniósł na razie dotkliwą porażkę wyborczą.
Rozumiem, że obie panie źle czują się na uroczystościach obcych im - lub przynajmniej obojętnych - ideowo, ale od zawodowego i doświadczonego polityka należy oczekiwać umiejętności sprostania każdemu wyzwania, szczególnie w okresie przedwyborczym. Nawet jeżeli wie on, że wchodzi we wrogi sobie tłum, musi umieć odpowiednio się zachować i zrobić dobrą minę do złej gry.
Czyżby Platforma Obywatelska już pogodziła się z widowiskową klęską w październiku zamiast walczyć w każdej nadarzającej się sytuacji o odrobienie sondażowych strat, co jest jeszcze możliwe? Nie da się tego jednak zrobić z miną na kwintę i z bezbrzeżnym smutkiem w głosie znamionującymi pesymistyczne oraz defetystyczne nastroje.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE