Z niecierpliwością czekam na tę jedną informację: że na jubileuszowej fecie z okazji 60. „urodzin” Pałacu Kultury i Nauki pojawi się w którymś momencie generał Czesław Kiszczak, prowadzony z jednej strony przez Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, a z drugiej przez prezydent stołecznego miasta Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz.
Mam nadzieję, ze organizatorzy uroczystość ku czci największego sowieckiego reliktu, jaki jeszcze pozostał w Polsce, nie zapomnieli o tym wielce zasłużonym dla utrwalania komunizmu w naszym kraju „człowieku honoru”. Któż lepiej od niego mógłby opowiedzieć tłumom warszawiaków o romantycznej walce o świetlaną przyszłość ludowej ojczyzny prowadzoną z karabinem w jednej, a z piórem do podpisywania rozkazów o prześladowaniu żołnierzy antykomunistycznego podziemia w drugiej ręce?
Skoro zabrakło gen. Wojciecha Jaruzelskiego, to w oczywisty sposób jego ideowym spadkobiercą został gen. Kiszczak; nie wolno więc pomijać go przy żadnej okazji. Jeśli chowało się z państwowym ceremoniałem na najważniejszym cmentarzu w Polsce ostatniego namiestnika Moskwy w Warszawie, to trzeba bić pokłony jego najbliższemu współpracownikowi.
Ufam więc, że gen. Czesław Kiszczak pojawi się w kulminacyjnym momencie obchodów tej radosnej dla niego i dla wszystkich nadal myślących w kategoriach rosyjskiej (sowieckiej) racji stanu polityków rocznicy, a większość obywateli stolicy bez żenady powita go pod Pałacem Kultury i Nauki rzęsistymi oklaskami. No bo jeżeli władza niepodległej Rzeczypospolitej honoruje takich ludzi, to znaczy że zasłużyli oni sobie na to całym życiem.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE