To stare, niezbyt eleganckie, ale adekwatne w tym kontekście powiedzenie, dedykuję osobom z najbliższego otoczenia prezydenta elekta, a zwłaszcza Krzysztofowi Szczerskiemu i Witoldowi Waszczykowskiemu, którzy bez umiaru - wymaganego szczególnie w dyplomacji - wypowiadają się w mediach na temat głównych kierunków polityki zagranicznej, jaką będzie realizował od 6 sierpnia Andrzej Duda.
Słuchając i czytając ich opinie odnoszę wrażenie, że rywalizują ze sobą o miano osoby mającej największy wpływ na przyszłą głowę państwa w zakresie stosunków międzynarodowych. Szczerski jest bardziej aktywny i chętniej pytany przez dziennikarzy, ponieważ to o nim mówił Duda jeszcze przed wyborami, że zamierza mu powierzyć - w razie zwycięstwa - funkcję prezydenckiego ministra od spraw zagranicznych. Waszczykowski też jest jednak ofensywny i nieźle gra rolę osoby dobrze poinformowanej oraz doświadczonej.
Doradzałbym obu panom większą wstrzemięźliwość, gdyż ich wypowiedzi idą w świat i mogą zaszkodzić nowemu prezydentowi, który dopiero zastanawia się nad wieloma sprawami i ostrożnie stąpa po szczególnie grząskim gruncie problemów międzynarodowych. Kto jak kto, ale specjaliści od dyplomacji powinni mówić znacznie mniej niż wiedzą, a już na pewno nie snuć zbyt dalekosiężnych teorii.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE