Znowu sprawdza się stare przysłowie: szewc bez butów chodzi. Tym razem chodzi o podhalańską jagnięcinę.
To delikatne, smaczne i cenione w wielu krajach Europy (np. we Włoszech) mięso wciąż stanowi rzadkość na polskich stołach. Jak ustalił reporter Radia Kraków-Małopolska, najgorzej jest w niewielkich pensjonatach, przy których właściciele prowadzą gospodarstwa rolne, ponieważ przepisy całkowicie zabraniają uboju jagniąt na własny użytek.
Doradca marszałka Małopolski do spraw Karpat Andrzej Gąsienica Makowski przyznał w rozmowie z RK-M, że taka sytuacja powoduje, iż nawet na góralskich stołach jagnięcina z Podhala wciąż jest prawdziwym rarytasem.
„Nieco lepiej jest w karczmach i restauracjach, ale i tu często jagnięcina to produkt z importu, np. z Nowej Zelandii. W Polsce wciąż stada owiec są mało liczne, mimo że produkcja oscypków i serów jest opłacalna. Mięso jagnięce jest też drogie i stąd niewielki popyt i liczba sklepów, gdzie można ją kupić. Górale liczą, że absurdalne przepisy w końcu się zmienią i jagnięcinabędzie tak samo popularna jak owczy oscypek” - czytamy na stronie internetowej krakowskiej rozgłośni.
Na razie z przyrządzaniem jagnięciny jest więc dokładnie tak jak z produkcją nie tylko tej najsławniejszej, czyli łąckiej śliwowicy: ciągle mówi się o potrzebie dokonania korzystnych dla górali zmian, ale nadal pędzi się i spożywa ją nielegalnie.
Stanisław Dębicki
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE