6 czerwca opisywałem w artykule pt. „Billboardowy hotel” niecodzienną sytuację: oto w wielkim nośniku reklamowym o wysokości 20 i szerokości 25 metrów ustawionym obok najnowszej wizytówki Krakowa, jakim jest Centrum Kongresowe ICE, zamieszkali bezdomni.
Po interwencji portalu Onet udali się tam funkcjonariusze Straży Miejskiej, a władze podwawelskiego grodu zapowiedziały udzielenie pomocy lokatorom billboardu, nb. nielegalnie postawionemu. Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej zaproponowali bezdomnym przeniesienie się do noclegowni.
I kiedy wydawało się, że sprawa dobiegnie szczęśliwego końca, pojawiły się komplikacje. Mieszkańcy nietypowego hotelu odmówili przeniesienia się do noclegowni, a do prezydenta Krakowa, profesora Jacka Majchrowskiego, list otwarty napisał Marek Tobolewski z portalu antygencja.pl apelując o „objęcie ochroną ludzi, którzy pozbawieni mieszkania nikomu w niczym nie szkodzą, może prócz właścicieli terenu i reklamy, od lat drwiącymi sobie z miasta”.
„Choć miasto nie może doprowadzić do likwidacji wielkiej reklamy, to jednak urzędnikom udało się skontaktować z właścicielem terenu i poinformować go, że zamieszkali tam bezdomni” - czytamy w Onecie.
W rezultacie nacisku magistratu firma Pinnex (właściciel działki, billboard należy do Braughman Group Media) wrzuciła do wnętrza kartki z wezwaniem bezdomnych do opuszczenia tego miejsca do 15 czerwca, ponieważ w tym dniu w asyście policji i straży miejskiej wnętrze reklamy będzie opróżnione.
Policji nikt o tym jednak nie poinformował. Urzędnicy powiedzieli portalowi, że powiadomili jedynie właściciela terenu o zaistniałej sytuacji.
- To prywatny teren i tylko jego właściciel może na nim podejmować tego typu działania. W zeszłym tygodniu zwróciliśmy się do właściciela terenu i opisaliśmy, jak wygląda sytuacja z bezdomnymi. Nie zarządziliśmy jednak żadnej eksmisji czy czyszczenia terenu. Wiemy, że właściciel coś planował, ale nie było do nas żadnej prośby o asystę - wyjaśnił Onetowi Jan Machowski z Biura Prasowego Urzędu Miasta Krakowa.
Teraz zamiast kartki z informacją od Pinnexu na billboardzie wisi wspomniany list Tobolewskiego, który apeluje o interwencję do prezydenta miasta. Czytamy w nim:
„Antygencja zorganizowała w sobotę wydarzenie na portalu społecznościowym Facebook. Pod hasłem <Bezdomni zostają aż do rozbiórki nielegalnej reklamy!> w ciągu doby podpisało się około 600 osób. To pozwala mi mieć nadzieję, że pod presją opinii publicznej nasze miasto i nasze państwo poradzą sobie w końcu z zyskownym obchodzeniem prawa przez sprytnych i bogatych. I docenią kreatywnych, choć skromnych, bezdomnych, którzy swym czynem przyczynili się do przełamania zmowy milczenia i beztroskiego przyzwolenia na bezprawie.”
Nielegalnego billboardu nie można zlikwidować.
- Nie możemy tego zrobić, bo jest na prywatnej działce. Żadne rozwiązania siłowe nie wchodzą w grę, póki nie zakończy się postępowanie egzekucyjne ze strony Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego - powiedział portalowi zastępca dyrektora ds. informacji w krakowskim magistracie Filip Szatanik.
„Konkretne działania będzie można podjąć po zakończeniu postępowania nadzoru budowlanego. Najpierw musi się wyczerpać całe postępowanie administracyjne w tej sprawie. A to trwa i trwa, bo właściciel cały czas się odwołuje. Obecnie PINB nakazał rozbiórkę nośnika, ale właściciel wniósł zażalenie na decyzję i sprawa ciągnie się dalej” - napisał Onet.
Sprawa nabrała już politycznego charakteru: członkowie niedawno powstałej partii Razem zapowiadają, że będą pełnili przy reklamie całodobowe dyżury.
- Będziemy stawiali opór w granicach prawa, będziemy bronić ich, by nie stała się im jakakolwiek krzywda. Ci bezdomni sprzątają po sobie, wynoszą śmieci, nie robią awantur. Policja i straż miejska także nie zanotowały żadnych wezwań o zakłócaniu porządku - powiedzieli Radiu Kraków-Małopolska jej przedstawiciele.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE