Wielu politycznych przeciwników prezydenta elekta traktuje Andrzeja Dudę z lekceważącym pobłażaniem, określając go mianem człowieka bez właściwości; często padają w tym kontekście słowa „duduś” i „plastuś”. Chcą w ten sposób urobić opinię o nim jako o kimś nie mającym własnych poglądów i całkowicie zależnym od tych, którzy stają za jego plecami, a zwłaszcza od prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego.
Ciekawe, że ci sami krytycy rwą włosy z głów, pisząc i mówiąc o zagrożeniach, jakie mogą stanowić dla kraju obietnice złożone przez Dudę w trakcie kampanii wyborczej, czyli traktują je całkiem poważnie. Może zdecydowaliby się więc, czy ta prezydentura będzie nijaka, czy też groźna dla Polski.
I jeszcze jedna uwaga natury ogólnej: do istoty urzędu prezydenckiego należy jednoczenie rodaków, a więc unikanie wygłaszania zbyt radykalnych tez politycznych i popierania którejkolwiek partii. Głowa państwa musi być wyrazista charakterologicznie, ale nie powinna popierać nikogo przeciw nikomu. Prezydenta można więc nazwać człowiekiem bez właściwości, które to określenie wcale nie jest w tym kontekście pejoratywne.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE