Platforma Obywatelska jest od 24 maja w głębokiej defensywie, tracąc z dnia na dzień poparcie wyborców, co fatalnie wróży jej przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Buńczuczne zapowiedzi przewodniczącej partii premier Ewy Kopacz o odniesieniu zwycięstwa w tej batalii wywołują raczej politowanie i zażenowanie niż nadzieję na odwrócenie negatywnego trendu.
Moim zdaniem dla PO jest tylko jeden ratunek, a nazywa się on Grzegorz Schetyna. Gdyby to on dokonał przewrotu w dołującym ugrupowaniu i stanął na jego czele, Platforma mogłaby wrócić do gry. Zmarginalizowany przez Donalda Tuska i jego następczynię wrocławski polityk jest jedynym, który potrafiłby przywrócić więdnącej partii dawną dynamikę, prowadząc ją do wyborczego sukcesu, aczkolwiek nie w takiej skali jak 8 i 4 lata temu.
W tej bardzo trudnej dla PO sytuacji ważnym atutem Schetyny jest jego dobra znajomość z Pawłem Kukizem. Jestem przekonany, że nie miałby on obiekcji, aby dogadać się z liderem narastającej fali społecznego protestu przeciw politycznemu establishmentowi, zaproponować mu doświadczone osoby na jego listy wyborcze (z obrzeża Platformy lub spoza niej, ale lojalne wobec niego) i obiecać wejście do rządowej koalicji. To Kukiz może bowiem być tym, kto przesądzi o kształcie przyszłego gabinetu, a wcale nie jest powiedziane, że wybierze ofertę Prawa i Sprawiedliwości.
Jeżeli Tuskowi nadal zależy na zachowaniu wpływów w krajowej polityce, powinien zapomnieć o zadawnionych urazach i poprzeć Schetynę, widząc przerażającą nieskuteczność Kopacz prowadzącej Platformę Obywatelską do widowiskowej klęski w kolejnych wyborach.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE