Dowódca wojsk lądowych generał Waldemar Skrzypczak powiedział, że nie wyklucza odejścia z armii, jeśli sąd uzna, że żołnierze, którzy ostrzelali 16 sierpnia br. afgańską wioskę Nangar Khel, powodując śmierć i rany kilkorga jej mieszkańców, są winni popełnienia zbrodni wojennej.
Zaufanie do dowódcy jest fundamentem, na którym opiera się żołnierska służba. Jeśli podwładni dostają praktyczne dowody na to, że przełożeni nie opuszczają ich w trudnych sytuacjach, nie unikają brania na siebie choćby części winy, odważnie i solidarnie stają z nimi w jednym szeregu w obliczu różnorakich niebezpieczeństw (nie tylko na polu walki), zaufanie wzrasta i owocuje niekłamanym, autentycznym szacunkiem, płynącym z serca, a nie ze służbowej hierarchii. Taki dowódca ma moralne prawo oczekiwać, że dowodzone przez niego oddziały z przekonaniem wykonają nawet najbardziej ryzykowne rozkazy, jakie im wyda.
Gen. Skrzypczak nie wypowiada się w sprawie przebiegu wydarzeń z 16 sierpnia, pozostawiając ich prawną ocenę prokuraturze i sądowi. W wywiadzie dla Radia RMF zasugerował jedynie, iż jego zdaniem „nie jest to zbrodnia wojenna, bo ta jest popełniona z premedytacją, a tu premedytacji nie było.” Jeśli sąd uzna jednak inaczej, straci on wiarę w dalszy sens bycia w wojsku. Ujawnił, że powiedział już prowadzącym dochodzenie prokuratorom, iż na ławie oskarżonych jest miejsce także dla niego.
Zdecydowanie potępił natomiast sposób zatrzymania oskarżonych żołnierzy. W umieszczonym na oficjalnej stronie internetowej wojsk lądowych oświadczeniu napisał: „Zostali aresztowani jak pospolici przestępcy, jak mafiosi z Wołomina czy Pruszkowa. Kiedy w mediach oglądałem obrazki, na których prowadzi się moich oficerów i podoficerów z wykręconymi rękami w kajdankach, przez żołnierzy w szalokominiarkach, to wywołało mój sprzeciw. Dlatego też wystąpiłem do Naczelnej Prokuratury Wojskowej z zapytaniem: - Jak mogło dojść do takiego naruszenia godności żołnierza? Czy zatrzymani są tak poważnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa, że trzeba ich traktować jak pospolitych bandytów? (…) Nie mogę dopuścić do tego, by moi żołnierze byli przedwcześnie osądzani i poniżani w trakcie postępowania wyjaśniającego lub w trakcie ewentualnego procesu.”
Podobną opinię na temat formy zatrzymania uczestników feralnego patrolu wyrazili już wcześniej działacze Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, Rzecznik Praw Obywatelskich dr Janusz Kochanowski (pisałem o tym niedawno w zamieszczonym w portalu poland.us artykule pt. „Afgańskie wątpliwości”) , a także wielu znanych generałów Wojska Polskiego (m.in. Franciszek Gągor, Gromosław Czempiński, Roman Polko, Mieczysław Bieniek) i polityków z różnych partii, w tym minister obrony narodowej Bogdan Klich.
Okazana przez gen. Skrzypczaka, godna najwyższego uznania solidarność z podwładnymi oraz wyrażona przez niego gotowość zasiadania z nimi na ławie oskarżonych, a nawet opuszczenia armii nie spodobała się natomiast niektórym jego kolegom. Jego bezpośredni przełożony, zastępca szefa Sztabu Generalnego generał Mieczysław Stachowiak deklaracje swego podwładnego kładzie na karb emocji i nie dopuszcza myśli o odejściu gen. Skrzypczaka z wojska.
Nie od dziś wiadomo, że ludzkie charaktery najpełniej ujawniają się w sytuacjach nietypowych, trudnych, kryzysowych. Afgański dramat jest tego znakomitym przykładem.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE