Do czego może prowadzić ludzka bezczelność, połączona z nazbyt łagodnym rozliczaniem przeszłości? Na przykład do tego, że byli funkcjonariusze Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej domagają się przeprosin i odszkodowania za upublicznienie ich wizerunków.
Te tragiczne wydarzenia zostały sfotografowane z ukrycia. Jedno ze zdjęć zreprodukowano w ogromnym rozmiarze i zawisło ono w formie billboardu na jednym z budynków w centrum Lubina w 25-lecie pamiętnej pacyfikacji. Widać na nim wyraźnie twarze kilku wyposażonych w pałki i tarcze zomowców.
Dwaj z nich rozpoznali się na nim i postanowili zaskarżyć do sądu osoby odpowiedzialne za wywieszenie billboardu. Zadzwonili też do autora fotografii i domagali się usunięcia swoich wizerunków z przestrzeni publicznej.
Dyrekcja Centrum Kultury Muza w Lubinie, które było współorganizatorem jubileuszowych obchodów tragicznych wydarzeń sprzed ćwierćwiecza nie zamierza jednak ugiąć się pod tymi żądaniami. Ze spokojem oczekuje na decyzję sądu, jeśli zomowcy rzeczywiście wniosą pozew.
Oburzenia bezczelnością ludzi, którzy uważają, że funkcjonujące od dawna w obiegu publicznym zdjęcie narusza ich dobre imię (widocznie wierzą, że nadal je posiadają), nie kryją natomiast działacze lubińskiej „Solidarności”. Przypominają oni, że 31 sierpnia 1982 roku w mieście trwało prawdziwe polowanie na uczestników pokojowej demonstracji. Po ulicach jeździły opancerzone wozy bojowe, z których funkcjonariusze ZOMO (a może też Służby Bezpieczeństwa) strzelali do rozchodzących się już ludzi niczym do kaczek.
Nie tak dawno Sąd Okręgowy we Wrocławiu wydał wyrok na byłego wicekomendanta lubińskiej Milicji Obywatelskiej, któremu udowodniono sprawstwo kierownicze w masakrze sprzed 25 lat. Skazany na siedem lat pozbawienia wolności, na mocy ustawy amnestyjnej odsiedzi tylko połowę z zasądzonej kary. Jego wina nie ulegała dla sądu żadnej wątpliwości.
Teraz jego byli podkomendni kpią sobie w żywe oczy z dawnych ofiar i chcą ustawić się w roli poszkodowanych. Podobne przypadki miały już miejsce w kilku polskich miastach, w których prezentowano organizowany przez Instytut Pamięci Narodowej cykl wystaw pt. „Twarze bezpieki”. Uwiecznieni na zdjęciach funkcjonariusze i ich rodziny również protestowali przeciw publicznemu zniesławianiu, domagając się usunięcia fotografii. Doszło też do paru aktów wandalizmu w postaci rozbicia bądź zamalowania gablot.
Niestety, byli ubecy, esbecy i zomowcy znaleźli obrońców w niektórych dziennikarzach „Gazety Wyborczej”. Podzielili oni ich oburzenie z powodu upubliczniania wizerunku i roztrząsali na swych łamach, co mogą czuć dzieci i wnuki uwidocznionych na zdjęciach ludzi. Nie zastanawiali się natomiast, co przeżywały ofiary dziarskich chłopców z organów bezpieczeństwa PRL.
Nic dziwnego, że w liście, nadesłanym przez Marię Fieldorf, bratanicę legendarnego generała „Nila”, na uroczystość odsłonięcia jego popiersia w krakowskim Parku Jordana, znalazły się na końcu gorzkie słowa, że trudno jej nazywać Polskę krajem w pełni niepodległym, skoro do tej pory nie odnaleziono grobu jej bohaterskiego wuja, a sprawcy sądowego mordu na nim nie zostali ukarani.
Nie zdziwiłbym się wcale, gdyby oprawcy generała Emila Fieldorfa (m.in. spokojnie dożywająca swych dni w Wielkiej Brytanii Fajga Danielak alias Helena Wolińska-Brus) pozwali ją teraz do sądu za publiczne naruszenie ich dobrego imienia.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE