Wiosna jeszcze na dobre nie zawitała do Polski, a już po rodzimych polach snują się dymy. To rodacy przystąpili do corocznego wypalania traw połączonego z wrzucaniem do ognia wszystkiego, co jest im niepotrzebne.
Pomijając już zanieczyszczenie powietrza trującymi substancjami zawartymi w beztrosko ładowanych do ognia śmieciach, sam proceder wypalania traw jest nielegalny i grozi zań grzywna do 5 tysięcy złotych.
Niestety, na upartych Polaków nie ma siły. Nie pomagają apele, przestrogi, ani nawet sporej wysokości kary pieniężne. Kiedy tylko słońce mocniej przyświeci, likwidując resztki śniegu, z dziecinną radością sięgają po zapałki, co często skutkuje pożarami stanowiącymi poważne zagrożenie dla ludzi, zwierząt oraz mienia. Zdarza się, że musi interweniować straż pożarna.
W buzujących na polach, na łąkach, w sadach, w przydomowych ogródkach płomieniach giną w męczarniach liczne zwierzęta, w tym objęte ochroną i zagrożone wyginięciem, nie wspominając o masowej zagładzie piskląt, płazów, drobnych ssaków, mrówek oraz owadów. Zniszczeniu ulegają również ich gniazda, nory, legowiska, dziuple, itp. Jedno wypalanie traw rujnuje życie mnóstwa osobników potrzebnych dla utrzymania ekosfery w normie.
Zupełnie fałszywym jest przekonanie, że poprawia się w ten sposób żyzność gleby. Jest zupełnie na odwrót: w ogniu zniszczeniu ulegają nie tylko suche trawy, ale cały ekosystem, zatruwana jest także atmosfera, do której przedostają się niebezpieczne dla człowieka związki chemiczne, np. dwutlenek węgla, węglowodory aromatyczne, dioksyny.
Niestety, apelowanie do rozsądku krajowych piromanów jest typowym gadaniem dziada do obrazu. Może policja powinna z większą energią zabrać się do ich ścigania, a kary grzywny być zdecydowanie wyższe?
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE