Jednym ze znaków nowych czasów jest zwiększająca się w Polsce liczba enklaw, czyli zamkniętych osiedli, na które mogą wjeżdżać wyłącznie jego mieszkańcy i ich autoryzowani goście.
Każdy ma prawo do odgrodzenia się od innych, chociaż nie sprzyja to budowaniu więzi społecznych, o międzyludzkiej solidarności nie wspominając, ale niekiedy dochodzi na tym tle do takiego konfliktu, o jakim ostatnio poinformowało Radio Kraków-Małopolska.
Na skutek decyzji o zamknięciu szlabanami osiedla spółdzielni mieszkaniowej „Kabel” przy ulicy Wielickiej i przy dworcu kolejowym w Płaszowie znacznie utrudniono życie sąsiadom z pobliskich domów jednorodzinnych.
- Ja tu mieszkam 50 lat i ulica Abrahama (na której stanie szlaban) całe życie była ulicą otwartą. Nikt nikomu nie zabraniał tędy jeździć. Getto już mieliśmy, co będziemy się drugi raz zamykać? - pożaliła się reporterce RK-M właścicielka jednego z tych domów.
Mieszkańcy poprosili o interwencję radnego miejskiego Mirosława Gilarskiego z Prawa i Sprawiedliwości, który złożył w tej sprawie interpelację do prezydenta.
- Mieszkańcy poruszali różne argumenty, że jest problem z dojazdem do byłego obozu pracy Płaszów, do różnych punktów usługowych na terenie osiedla, albo że po zmianach muszą objeżdżać kilka kilometrów, by wyjechać w kierunku centrum miasta - powiedział Gilarski na antenie krakowskiej rozgłośni.
Zarząd spółdzielni tłumaczy, że zamknięcie drogi wynika z problemów, z którymi muszą się mierzyć mieszkańcy bloków: dużego ruchu tranzytowego osiedlowymi drogami oraz braku miejsc parkingowych.
- Do zeszłego roku nikt nad tym się nawet nie zastanawiał. Nie było problemu z miejscami parkingowymi na osiedlu. To jest związane z wprowadzeniem strefy płatnego parkowania. Po wprowadzeniu jej w Podgórzu, nasze osiedle stało się miejscem przesiadkowym dla wszystkich dojeżdżających do osiedla. Zaczęło brakować miejsc dla mieszkańców spółdzielni - wyjaśnił reporterce RK-M członek zarządu „Kabla” Tadeusz Kubas
Jego zdaniem spółdzielnia miała prawo zamknąć drogi osiedlowe, które utrzymuje, co wcale nie pozbawia mieszkańców domów jednorodzinnych dojazdu do punktów usługowych czy domów.
- Dojazd do ulic sąsiednich jest, tylko taki, do którego mieszkańcy nie byli przyzwyczajeni. Dróg publicznych nie zamykamy - dodał
Mieszkańcy domów zaproponowali uczestnictwo w kosztach utrzymania tych dróg, pod warunkiem ich nie zamykania. „Kabel” jest gotów do kompromisu.
- Takich zamkniętych osiedli będzie coraz więcej. Od grodzenia nie uciekniemy. Nie będziemy przewracać płotów, będziemy je stawiać. To jak kula śnieżna, która narasta. Jedne osiedla się zamykają, w ślad za nimi następne. Grodzą się nie tylko nowe osiedla, ale także te budowane w latach 70. - powiedział Radiu Kraków-Małopolska analityk rynku nieruchomości Piotr Krochmal.
Wszystko wskazuje na to, że będziemy mieli do czynienia z nasilaniem się zjawiska społecznego izolacjonizmu, na którym skorzystają tylko nieliczni obywatele, stratnych będzie zaś znacznie więcej.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE