Za wszystko. Dziś mówi Wałęsa, że \"... powinniśmy wycofać i to jak najszybciej, nasze weto do umowy o współpracy Unii Europejskiej z Rosją. To było niedobre posunięcie. Wycofać się także ze wszystkich innych wygłupów Kaczyńskich na arenie międzynarodowej. Za wszystko trzeba teraz Rosję przeprosić. Musimy jak najszybciej wyhamować te wszystkie szaleństwa .Wtedy nasze stosunki znacznie się poprawią.\"
Idąc natomiast dalej tropem wałęsowego myślenia, musi Tusk przeprosić Rosję za to, żeśmy z nią handlowali mięsem i płodami rolnymi (zamiast bratersko im to przekazać w ramach współpracy gospodarczej i politycznej); przeprosić Rosjan za ich rurociąg pod Bałtykiem, który Polskę energetycznie dołuje. Trzeba Putina i "braci Rosjan" przeprosić za nieludzkie wywózki z polskich Kresów w najbardziej mrożną i czarną noc okupacji lat 1939 i 40. Za Kazachstan, Sołówki, Sybir. Przyjdzie nam przepraszać Rosjan za ich mordy na Polakach, za nieludzkie cierpienia wyrządzone Polakom w sowieckich łagrach przez poprzedników Putina, od których ten niedawny enkawudysta nigdy się nie odciął. Przeprosić za Katyń, za mordy enkawudystów na terenach Polski po czterdziestym czwartym. Przeprosić za ponad pół tysiąca Polaków poległych z rozkazu Stalina, w zupełnie bez strategicznego znaczenia, bitwie pod Lenino. Przeprosić za stanie sowieckich wojsk u bram Warszawy i patrzenie, jak wykrwawia się powstańcza stolica. I za zamknięcie wojskowych lotnisk, z których nie mogły startować alianckie samoloty z pomocą dla Warszawy. Przeprosić przyjdzie za sowiecki najazd 17 września i odebranie nam rdzennie polskich ziem.
Zdumiewa i oburza jednocześnie postawa Wałęsy. Człowiek, który ma niepodważalne zasługi w obaleniu komunizmu, od chwili jednak kiedy za swoje motto polityczne obrał nienawiść i całkowity brak umiaru wobec bliźniaków i ich ekipy, sprzeniewierzył się ideałom, jakie jeszcze niedawno głosił. Sam obalił swój mit, stał się pośmiewiskiem znacznej części Polaków, których jednocześnie zdradził i doprowadził w dużej mierze do podziału kraju na prawicę kaczorową i tuskową. Ten mało zręczny i niestety mało inteligentny pseudopolityk, nie potrafił przełamać frustracji w jaką popadł, kiedy przestał odgrywać jakąkolwiek rolę w polityce. Nie udało się Wałęsie z nową partia, jaką chciał zakładać, ze współpracownikami mu nigdy nie wychodziło (Falandysz,Wachowski). Opluwał niegodziwie Annę Walentynowicz, skłócił wszystkich wokół siebie. A obaj Kaczyńscy stali się jego obsesją. To, że jeden z nich jest prezydentem i głową państwa nie przeszkadza Wałęsie drwić z niego, obrzucać go obelgami i szyderstwami. Jeżeli tak prezentuje sie dziś Polsce i swiatu legenda "S" z lat osiemdziesiątych, człowiek którego nazwisko znane jest do dzis niemal w każdym zakątku naszej planety, to trzeba mu powiedzieć, że wielu Polaków wstydzi się za swojego niedawnego idola.
Dziś z legendy pozostały tylko wąsy i posądzenia o współpracę z bezpieką. W co osobiście, jako dawny wielki sympatyk Wałęsy, a teraz czując się przez niego niecnie oszukany, póki co - nie wierzę.
Jest prawdą, że z sąsiadami winno się mieć poprawne stosunki. Poprawne, nie znaczy uległe. Za poprzednich rządów polskich, zwykle tamta strona dyktowała nam warunki, a myśmy na nie się zgadzali. Poprzedni premierzy (zwłaszcza Mazowiecki) w sposób wyraźny ulegali Niemcom, nieustępliwy a miejscami wręcz arogancki wobec Polaków był zwłaszcza Schroeder, co okazało się oczywiste w momencie, kiedy wyszło na jaw, ze kanclerz Niemiec paktował od lat z Putinem, dziś będąc jednym z głównych dyrektorów rosyjskiego gazu i nafty. Kaczyńscy zachowali wobec Niemiec postawę więcej niż poprawną, ale godną i z dystansem. Angela Merkel dobrze dogaduje się z Lechem Kaczyńskim i odwrotnie. Narody szanowane są zwykle wtedy, kiedy paktują z sąsiadami w pozycji stojacej. Nigdy na kolanach.
Krótko po wyborach Tusk oznajmił, że z pierwszymi wizytami, już jako premier, pojedzie do Moskwy, Brukseli i Waszyngtonu. (zr)
"Magazyn Centrum"
KATALOG FIRM W INTERNECIE