Kraków wiele zawdzięcza zmarłej w 2002 roku (w wieku 104 lat!) profesor Karolinie Lanckorońskiej. To właśnie Zamkowi Królewskiemu na Wawelu podarowała ona – jako ostatnia przedstawicielka wielce zasłużonego dla Polski hrabiowskiego rodu - część imponującej kolekcji dzieł sztuki (głównie malarstwa, w tym dwa obrazy Rembrandta), z tego miasta pochodzi też wielu stypendystów fundacji jej imienia (m.in. niżej podpisany), twórczo wspierającej od 1967 roku polską naukę.
Urodzona u schyłku XIX wieku córka wybitnego znawcy sztuki i kolekcjonera poszła w jego ślady, studiując historię sztuki w Wiedniu i zdobywając tam stopień doktora. Habilitowała się na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie jako pierwsza w Polsce kobieta w tej dziedzinie humanistyki. Rezygnując z założenia rodziny, postanowiła całkowicie poświęcić się nauce i sztuce.
Kiedy Sowieci zajęli we wrześniu 1939 roku Lwów, udało się jej przedrzeć przez zieloną granicę i zamieszkać w Krakowie, gdzie natychmiast podjęła owocną pracę w Polskim Czerwonym Krzyżu oraz Radzie Głównej Opiekuńczej. Mało kto wie, że to właśnie prof. Lanckorońska zdobyła informacje o sprawcach mordu, dokonanego przez Niemców na 23 polskich naukowcach we Lwowie. Wyjawił to jej – zaraz po aresztowaniu w 1942 roku w Stanisławowie - przesłuchujący ją wysoki oficer Gestapo, przekonany że rozmawia z osobą, na której wkrótce zostanie wykonany wyrok śmierci. Mimo skazania na tę karę, Profesoressa uniknęła jej dzięki interwencji włoskiej rodziny królewskiej. W zamian trafiła do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück, z którego wyszła dopiero w kwietniu 1945 roku.
Zaraz po opuszczeniu tego miejsca skrupulatnie pisała wszystko, co się w nim działo dla potrzeb Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Pomimo spędzenia prawie trzech lat w nieludzkich warunkach, błyskawicznie zgłosiła się jednak do służby w II Korpusie Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, prowadząc w nim – na polecenie dowódcy, generała Władysława Andersa – działalność oświatową i organizując studia dla ponad 1300 żołnierzy, którzy postanowili nie wracać do rządzonej przez komunistów ojczyzny.
Z końcem 1945 roku podpisała – wraz z grupą polskich uczonych, którzy również postanowili pozostać na obczyźnie - akt fundacyjny Polskiego Instytutu Historycznego w Rzymie, gdzie zamieszkała. Zasłynęła jako autorka i wydawca wielu książek z zakresu historii sztuki, spisała swoje „Wspomnienia wojenne”, pomagała również generałowi Tadeuszowi Borowi-Komorowskiemu w przygotowywaniu i ostatecznym zredagowaniu jego obszernej relacji z kierowania Armią Krajową, w szczególności w okresie Powstania Warszawskiego.
Żywo interesowała się życiem (zwłaszcza akademickim) w zniewolonym kraju, brała też udział w wielu znaczących społecznych, naukowych oraz kulturalnych przedsięwzięciach polskiego uchodźstwa politycznego i żołnierskiego. Założona przez nią Fundacja Lanckorońskich z Brzezia (energicznie zarządzana przez potomka równie słynnego rodu Badenich) efektywnie wspierała młodych filozofów, historyków i historyków sztuki z kraju, którzy przyjeżdżając do Rzymu bądź Londynu mogli przez kilka miesięcy odetchnąć atmosferą pełnej wolności naukowej, a także zbliżyć się do intelektualnej elity II Rzeczypospolitej, rzuconej przez los na obczyznę.
Wielu stypendystów wywodziło się z Uniwersytetu Jagiellońskiego, nic więc dziwnego że to właśnie dawna Akademia Krakowska obdarzyła ją w 1983 roku (było to pięknym aktem odwagi cywilnej i konsekwentnego stosowania w praktyce przyświecającej Alma Mater od wieków łacińskiej dewizy: „plus ratio quam vis – więcej znaczy rozum niż siła”) godnością swego doktora honorowego. Jednym z prorektorów był wówczas ściśle współpracujący z Profesoressą i wysoko przez nią ceniony prof. Jerzy Wyrozumski, znakomity mediewista.
M. in. w podzięce za ten gest doszło do wspomnianego na wstępie przekazania w 1994 roku „w hołdzie Rzeczypospolitej Wolnej i Niepodległej” przez prof. Lanckorońską zgromadzonej przez jej ojca w XIX i XX wieku wspaniałej kolekcji dzieł sztuki; na Wawel trafiło ich prawie 300. Profesoressa uznała bowiem, że zbiory te były gromadzone na chwałę Polski i z chwilą odzyskania niepodległości powinny cieszyć oczy jej obywateli.
Przy okazji odsłaniania przez rektora UJ prof. Karola Musioła tablicy upamiętniającej prof. Karolinę Lanckorońską przypomniano, że wkrótce ukaże się w Znaku następna edycja jej cieszących się wielką poczytnością „Wspomnień wojennych”. Warto do nich sięgnąć, by przekonać się, ile można dobrego zrobić dla Polski w trudnych czasach, nie używając wcale broni.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE