Nie mam najmniejszych wątpliwości, że Zbigniew Romaszewski jest znakomitym kandydatem na wicemarszałka Senatu. Fakt odrzucenia jego kandydatury głosami Platformy Obywatelskiej uważam za pierwszy wielki skandal w nowej kadencji parlamentu. Całkiem niedawno pisałem o tym w portalu poland.us („Haniebne poniżanie Romaszewskiego”, 8 listopada), nie muszę więc przytaczać szczegółowych argumentów na rzecz człowieka, który jak mało kto zasłużył swoją biografią na polityczne splendory.
Trudno mi zgodzić się jednak z wysuniętym ostatnio przez grupę parlamentarzystów PiS pomysłem bojkotowania obrad Senatu, a w dalszej perspektywie może także Sejmu, do momentu wybrania ich kandydata. To niemądra propozycja i źle by się stało, gdyby kierownictwo największej opozycyjnej partii poparło ją. Trudno bowiem obrażać się na demokratyczne procedury, chociaż często nie mają one nic wspólnego z zasadami etyki, a nawet elementarnej uczciwości i przyzwoitości.
Trzeba zagryźć zęby i nieustępliwie walczyć dalej, energicznie lobbując w kuluarach na rzecz swojego kandydata u tych senatorów PO, którzy gotowi byliby poprzeć go, zwłaszcza że Donald Tusk nie zarządził dyscypliny partyjnej w tej sprawie. W prywatnych rozmowach dobrze znających się ze sobą (niekiedy zaprzyjaźnionych) od lat towarzyszy broni z czasów walki z reżimem komunistycznym da się bowiem wiele uzyskać, mimo ze znajdują się oni teraz po przeciwnych stronach politycznej barykady.
Można być bowiem złośliwym polemistą, można dopuszczać się obstrukcji prac w parlamencie, można (a nawet trzeba) bić na alarm w mediach, wykazując małostkowość politycznych przeciwników. Nie wolno jednak ośmieszać się takimi pomysłami, jak bojkot Senatu czy Sejmu, bo wystawia się w ten sposób nie najlepsze świadectwo samemu sobie i swojemu ugrupowaniu. A PiS-owi najmniej potrzebne jest teraz wywoływanie zbędnych konfliktów tam, gdzie da się działać innymi, mieszczącymi się w ramach demokratycznych zwyczajów metodami.
Dobrze więc, że partyjnym jastrzębiom odpowiedziały natychmiast gołębie, wykluczając bojkot. Mam nadzieje, że te pierwsze posłuchają drugich, proponujących w zamian szereg innych form prowadzenia skutecznej politycznej walki na forum Senatu, jak np. zgłaszanie mnóstwa wniosków formalnych i własnych inicjatyw ustawodawczych oraz licznych poprawek do opracowanych przez klub PO ustaw.
Wszystko rozstrzygnie oczywiście Jarosław Kaczyński. Jego głos w tej sprawie powinien zabrzmieć szybko i donośnie. Dla dobra PiS i dla wykazania, że opozycja potrafi się sama ograniczać w swym radykalizmie.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE