W październiku pisałem tutaj o akcji Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Krakowie w postaci emitowanego w tramwajach i w autobusach spotu pod tytułem „Weźże, gadaj ciszej” (pierwsze słowo jest wzięte z podwawelskiej gwary). Jego bohaterowie na głośną rozmowę telefoniczną jednego z jadących razem z nim „komórkowca” odpowiadają chóralnym: „Nie chcę słyszeć, co będzie na obiad!”. Pojawiają się też zdania, że nie chcemy również słyszeć o chorobach, kłótniach domowych, itp.
Ponieważ spotkała się ona z bardzo dobrym przyjęciem, znany z organizowania „lekcji śpiewania” na krakowskim Rynku, prowadzenia Biblioteki Polskiej Piosenki oraz z inicjatywy „Pogromcy bazgrołów” (zamalowywanie wulgarnych napisów i rysunków na murach), a nazywający siebie Miotaczem Idei Waldemar Domański wraz z przyjaciółmi postanowił zrealizować projekt pt. „Opera Narodowa, czyli Tramwaj zwany Polska”. Do jego realizacji pozyskał już dyrektora Teatru Groteska Adolfa Weltschka, prezesa Fundacji Wisławy Szymborskiej doktora habilitowanego Michała Rusinka i artystów Piwnicy pod Baranami (Mieczysława Święcickiego, Sebastiana Kudasa, Bogdana Micka).
- Tramwajowe rozmowy to źródło inspiracji i artystycznych wrażeń. Nie możemy dopuścić do tego, aby ta wyjątkowa twórczość literacka pasażerów komunikacji miejskiej przepadła bezpowrotnie. W ramach projektu zostaną więc zebrane najciekawsze „dzieła” tworzone podczas tysięcy tramwajowych i autobusowych rozmów. Zachowamy oryginalny język wypowiedzi i ich siłę ekspresji, stworzymy prawdziwy obraz naszych czasów, życia codziennego, wielkich uczuć, a także ludzkich bolączek i dramatów. I zachowamy to wszystko dla potomnych - powiedział Domański Onetowi, zachęcając wszystkich do przesyłania „twórczości” pasażerów w postaci nagranej lub spisanej oraz niezwłocznego wysyłania jej na adres: tramwajzwanypolska@gmail.com.
A popierający ten pomysł Michał Pyclick z Zarządu Infrastruktury, Komunikacji i Transportu Urzędu Miasta Krakowa dodał:
- Kampania będzie teraz prowadzona inaczej, bowiem wchodzi w fazę twórczą. Ma ona wydźwięk artystyczny i jest zupełnie inna od tego, co robiliśmy. To jednak nadal poruszenie tego, o czym mówiliśmy, czyli że głośne mówienie przez telefon może przeszkadzać innym. Dopuszczenie artystów do głosu pokazuje dodatkowo, że oprócz tego, że komuś to przeszkadza, to ktoś też słucha. Mogłoby się wydawać, że artyści i my chcemy czegoś innego, ale mimo to idziemy w tym samym kierunku, czyli zwracania uwagi na rozmawianie przez telefon w pojazdach komunikacji miejskiej.
Ciekawy jestem, czy i jak świadomość nagrywania głośnych rozmów przez telefony komórkowe wpłynie na prowadzących je pasażerów. Może staną się bardziej dyskretni, a może będą uważniej dobierać słowa, skoro mają one zostać opublikowane?
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE