Wyszkolenie współczesnego żołnierza zawodowego jest procesem długotrwałym i kosztownym. Jeżeli dobiegnie końca, to szkoda tracić taką osobę z szeregów.
Niestety, z jednej z najbardziej elitarnych jednostek Wojska Polskiego, jaką jest 6. Brygada Powietrznodesantowa w Krakowie, masowo odchodzą żołnierze z doświadczeniami m.in. z Iraku i Afganistanu, a z konieczności zastępują ich nowicjusze
Jak ustalił „Dziennik Polski”, przez ostatnie cztery lata ze służby w niej zrezygnowało 1100 żołnierzy, czyli ponad jedna trzecia składu osobowego. Na ich miejsce przyszli nowicjusze, bez doświadczenia z misji w Iraku i w Afganistanie. Dla porównania, w 25. Brygadzie Kawalerii Powietrznej z Tomaszowa Mazowieckiego odsetek żołnierzy odchodzących wyniósł w tym czasie tylko 15 procent. Z kolei 21. Brygadę Strzelców Podhalańskich w Rzeszowie pożegnał co piąty żołnierz.
„- To niepokojące zjawisko. Na pewno nie pozostaje bez wpływu na zdolności bojowe brygady z Krakowa” - powiedział gazecie były zastępca dowódcy Krakowskiego Okręgu Wojskowego i dyrektor Departamentu Kontroli Ministerstwa Obrony Narodowej generał Piotr Makarewicz.
Spośród żołnierzy, którzy opuścili szeregi 6. BPD, ponad dwie trzecie odeszło do rezerwy.
„- Nie ma się co dziwić, skoro po pierwsze, żołnierze desantu są cenieni nie tylko w wojsku, ale i na cywilnym rynku pracy. A po drugie, szeregowy zarobi na tirze w Irlandii siedem tysięcy jak nic, a nie dwa i pół tysiąca, jak w armii. Do tego jeździ nowym autem, a nie starem 266, pamiętającym lata osiemdziesiąte” - wyjaśnił na łamach „DP” jeden z szeregowych, który w ubiegłym roku dobrowolnie odszedł z 6. BPD.
Wielu jego kolegów zrobiło to z przymusu, ponieważ kilka lat temu czas służby zawodowej, którą można pełnić jako szeregowy ograniczono ustawowo do 12 lat, a nie wszyscy mają przecież szansę na awans.
„- Bataliony brygady były pierwszymi w pełni zawodowymi jednostkami w Polsce, więc nic dziwnego, że właśnie w ostatnich latach dość duża liczba <dwunastolatków> rzutuje na rozmiar odejść” - powiedział gazecie były dowódca 6. BPD gen. Jerzy Wójcik.
Do innych jednostek WP przeniosło się z 6. BPD aż 350 żołnierzy, z czego znaczna część do Centrum Operacji Specjalnych i Jednostki Wojskowej Nil, mieszczących się w Krakowie-Pychowicach.
„W jednostkach tych czekają np. etaty dla oficerów. Bo w 6. BPD o awans można nie martwić się tylko do stopnia kapitana. Stanowisko dla pułkownika jest jedno - zastępcy dowódcy brygady. Niewiele jest miejsc dla podpułkowników. Gen. Piotr Makarewicz nie ukrywa, że 6. BPD traci na tak dużej rotacji kadry. Zwłaszcza że na dobre wyszkolenie spadochroniarza potrzeba około 3 lat” - czytamy w „DP”.
Oficer prasowy „czerwonych beretów” kapitan Marcin Gil prezentuje jednak optymistyczne podejście do tej sprawy.
„- Przychodzą do nas ludzie, którzy odbyli służbę przygotowawczą, ćwiczenia w Narodowych Siłach Rezerwowych, więc nie można mówić, że nic nie potrafią. Do tego wchodzą w struktury złożone z doświadczonych żołnierzy, więc bardzo szybko nadrabiają braki w wyszkoleniu” - wytłumaczył gazecie.
Na zdolności bojowe 6 BPD bez obaw patrzy też były dowódca GROM-u gen. Roman Polko.
„- Przez ostatnie pół roku bez przerwy jej żołnierze ćwiczyli z Amerykanami i Kanadyjczykami na poligonie w Drawsku Pomorskim. To był odświeżający trening po okresie rozleniwienia misjami. I brygada była dobrze oceniania” - powiedział „Dziennikowi Polskiemu”.
Oby w 6. Brygadzie Powietrznodesantowej działo się jak najlepiej, bo to jedna z nielicznych jednostek Wojska Polskiego, która prezentuje najwyższy poziom wyszkolenia i umiejętność bardzo szybkiego poderwania się i przemieszczenia w razie bojowej potrzeby.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE