Niejednokrotnie pisałem tutaj o fatalnym stanie powietrza w Zakopanem. Kiedy spogląda się na zimową stolicę Tatr z Kasprowego Wierchu widać ogromną, brązowo-czarną chmurę zawiesiny dochodzącą z jednej strony do szczytu Gubałówki, z drugiej zaś do Kalatówek.
Zakopiańczycy postanowili ostro zabrać się do walki o czystsze powietrze i powołali w tym celu Podhalański Alarm Smogowy, wzorując się na podobnej inicjatywie, która zadomowiła się już na dobre w Krakowie.
„Jak wyliczyli antysmogowi aktywiści z Zakopanego, normy stężenia pyłów zawieszonych w sezonie grzewczym przekraczane są tam pięciokrotnie. Zanieczyszczenie jest tak duże, że oddychanie zakopiańskim powietrzem przez cały rok jest równoznaczne z wypaleniem 3,5 tysiąca papierosów. Źródłem smogu są piece węglowe” - czytamy na internetowej stronie Informacyjnej Agencji Radiowej.
- Na Podhalu spalamy węgiel bardzo niskiej jakości i zawierający dużo zanieczyszczeń. Mieszkańcy mają stare kotły, które też powodują jeszcze większe zanieczyszczenie. Zdarza się też, że w piecach palone są gorsze rzeczy plastik i inne odpady - powiedział krakowskiej rozgłośni Piotr Manowiecki z PAS.
Źródłem zakopiańskiego smogu są też - podobnie jak pod Wawelem - spaliny samochodowe, których największe natężenie notuje się podczas częstych korków.
Przedstawiciele Podhalańskiego Alarmu Smogowego będą pisać petycje do lokalnych władz o wymianę kotłów węglowych na bardziej ekologiczne oraz zwracać ich uwagę na problemy transportowe, domagając się m.in. wprowadzenia ekologicznej komunikacji miejskiej.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE