Nie rozumiem decyzji władz Uniwersytetu Wrocławskiego, które - jak poinformowała „Gazeta Wyborcza” - chcą przywrócić 262 niemieckim uczonym doktoraty odebrane im w III Rzeszy, kiedy uczelnia nazywała się Friedrich-Wilhelms-Universität zu Breslau.
Czyżby obecni Rektor i Senat poczuwali się do odpowiedzialności za to, co robiono na tej uczelni za czasów Adolfa Hitlera? Przecież nie ma żadnej ciągłości historycznej, ani administracyjnej między tamtą a dzisiejszą szkołą wyższą, którą erygowano 24 sierpnia 1945 roku. Dlaczego więc dobrowolnie chcemy brać na siebie cudze winy?
„GW” napisała, że w skali Niemiec Wrocław był w czołówce, jeśli chodzi o odbieranie tytułów, w większości Żydom, którzy uciekli przed represjami i zostali uznani za zdrajców prowadzących za granicą nagonkę przeciw III Rzeszy.
Jeżeli ci, którym odebrano w tamtych czasach doktoraty lub ich potomkowie chcą domagać się rehabilitacji czy zadośćuczynienia, to niech zwrócą się do jakiejś niemieckiej instytucji naukowej.
Dobrze ujął to jeden z internautów komentujących artykuł na portalu wyborcza.pl:
„Jako Polak i jako absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego nie popieram inicjatywy naprawiania szkód wyrządzonych przez Breslau Universität za czasów Hitlera. (…) To Niemcy powinni naprawiać szkody i jeśli już, to niech obojętnie który niemiecki uniwersytet odda nawet symbolicznie te doktoraty. A tak pójdzie w świat wiadomość, że Senat i Rektor polskiego uniwersytetu czują się odpowiedzialni za to, że Niemcy hitlerowskie odbierały żydowskim naukowcom doktoraty. Jeśli tak, to otworzą drogę prawną do wszelkich dalszych roszczeń o odszkodowania przez rodziny tychże naukowców.”
Dlaczego znowu chcemy bić się w piersi za cudze winy?
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE