Dawno już nikt nie wypowiedział się tak ostro o generale Czesławie Kiszczaku i o rządzących po 1945 roku Polską z nadania Moskwy komunistach, a także o tajnych współpracownikach bezpieki jak profesor Marek Jan Chodakiewicz z Waszyngtonu.
Odnosząc się do omówionego tutaj niedawno przeze mnie wywiadu z byłym ministrem spraw wewnętrznych PRL w „Super Expressie”, powiedział na łamach tej samej gazety:
- Szafa Kiszczaka stoi w Moskwie. (…) To ordynarny szantaż. Jak się rozbrykani byli agenci nie uspokoją, to Kiszczak ujawni, kim byli. Był przecież ich panem życia i śmierci. Zresztą są to „poważni ludzie” tylko dla Kiszczaka. Dla ludzi porządnych to byli szmaty, kolaboranci i zdrajcy. A teraz czują się bezkarni i zapewne niektórzy z nich uwiarygadniają się swym „antykomunizmem”. Teraz jest przecież bezpiecznie nie zgodzić się z linią partii z 1959 r. (…) Kiszczak (tak jak i do niedawna Jaruzelski) udaje, że „uratował” Polskę stanem wojennym. A tak naprawdę uratował swój własny stołek. Jakby nie wprowadzono stanu wojennego, to Kiszczak z Jaruzelskim zostaliby przez Moskwę wywaleni za niekompetencję. W najlepszym wypadku byłby Alexander Dubček, czyli zesłanie do kołchozu, a w najgorszym Hafizullah Amin, czyli egzekucja. On zdradził Polskę, był przecież komunistą. Miał na myśli PRL, gdzie był nadzorcą niewolników z ramienia sowieckiego okupanta. Został ubekiem wojskowym na etacie woźnego w ambasadzie PRL, pozostawał na tym etacie po powrocie do okupowanego kraju. Następnie przekwalifikował się na ubecję cywilną, a obecnie pozostaje emerytowanym woźnym, czyli postubekiem w post-PRL. Rządził Breżniew, potem Andropow, Czernienko, Gorbaczow. A potem długo nic i w końcu Jaruzelski i jego przydupas Kiszczak, który jest architektem post-PRL, czyli przejścia z komuny w postkomunę. Użycie broni opłacałoby się mu, o ile przyszedłby taki rozkaz z Kremla. Ponieważ nastąpiła implozja Sowietów, zmieniono scenariusz: cykl odwilż, odnowa, przymrozki został porzucony i odnowa socjalistyczna przekształciła się w jesień liberalną. Błogosławił to Gorbaczow, Jaruzelski zarządzał, a Kiszczak załatwił sprawy techniczno-taktyczne i został przecież na swoim ubeckim urzędzie. Czy zna pan przykład innego, postkomunistycznego kraju, w którym zbrodniczy gensekowie nie tylko pozostali bezkarni, ale stali się nawet bohaterami salonów i doradcami prezydenta? Przecież nawet sąd III RP uznał ich za przywódców związku przestępczego o charakterze zbrojnym.
Na pytanie, czy jest jeszcze szansa, aby osądzić gen. Kiszczaka i jego podkomendnych, prof. Chodakiewicz odpowiedział, że może to się stać tylko w przypadku zwycięstwa w Polsce kontrrewolucji, w wyniku której usunie się także groby komunistycznych dygnitarzy z Powązek Wojskowych oraz zburzy warszawski Pałac Kultury i Nauki.
Dawno nie czytałem w mainstreamowej prasie równie mocnych ocen PRL i jej architektów.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE