Trybunał Konstytucyjny umorzył postępowanie dotyczące braku prawa do odszkodowań za wydanie przez władze PRL decyzji o pozbawieniu wolności z przyczyn politycznych; przysługuje ono jedynie z tytułu wykonania decyzji o areszcie lub internowaniu - poinformowała Polska Agencja Prasowa.
TK umorzył dwie skargi konstytucyjne osób, którym sądy odmówiły przyznania odszkodowania i zadośćuczynienia od Skarbu Państwa.
„Do skarg przyłączyła się rzecznik praw obywatelskich Irena Lipowicz. Tak jak ich autorzy, wnosiła o uznanie niekonstytucyjności odpowiedniego zapisu ustawy z 1991 r. o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego. Przedstawiciele Prokuratora Generalnego oraz Sejmu wnosili o umorzenie sprawy bądź uznanie konstytucyjności obecnych zapisów” – czytamy w depeszy PAP.
Trybunał uznał, że nie może być „pozytywnym ustawodawcą”.
Sędziowie mocno podkreślili natomiast, że ich orzeczenie nie powinno być uznane za wyraz dezaprobaty dla opozycjonistów, którzy ukrywali się przed internowaniem lub tymczasowym aresztowaniem, ani tym bardziej za przejaw lekceważenia szkód wyrządzonych im przez władze PRL.
Innego zdania jest broniący wielu opozycjonistów w czasach PRL senator Piotr Andrzejewski.
„ - Wydaje mi się, że nie powinien ujść naszej uwadze fakt, że decyzje o internowaniu tworzyły dla osoby, co do której je wydano, nawet jeżeli jej nie internowano oraz jej rodziny stygmatyzację, będącą powodem prześladowania w różnych dziedzinach funkcjonowania w społeczeństwie. Dzieci były dyskryminowane i wytykane palcami w szkole, żony internowanych zwalniane z pracy, panowała zasada odpowiedzialności zbiorowej całej rodziny rzutująca skutkami aż do dzisiaj. Dla mnie jako praktyka, adwokata, senatora i sędziego jądro zagadnienia leży w orzecznictwie sądowym, a nie tylko w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego. Orzecznictwo to moim zdaniem nie uwzględnia szerokiego zakresu szkody z tytułu dalej idących represji, połączonych z samą decyzją o internowaniu - powiedział w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”.
Co ciekawe, zdanie odrębne zgłosiła przewodnicząca składu orzekającego Małgorzata Pyziak-Szafnicka.
„Według niej, rozróżnienie zaniechania i pominięcia legislacyjnego jest kwestią bardzo wątpliwą i jest ono przeprowadzane na tle konkretnych spraw i okoliczności. Sędzia zauważyła, że wskazana granica po raz pierwszy została wytyczona w orzeczeniu Trybunału z 3 grudnia 1996 r., w którym Trybunał stwierdził, że nie ma kompetencji do orzekania o zaniechaniach ustawodawcy polegających na niewydaniu aktu, choćby obowiązek jego wydania wynikał z norm konstytucyjnych. Zdaniem Małgorzaty Pyziak-Szafnickiej, w przypadku aktu ustawodawczego wydanego i obowiązującego Trybunał ma kompetencje do oceny jego konstytucyjności, również z tego punktu widzenia, czy w jego przepisach nie brakuje unormowań, bez których ze względu na naturę objętej aktem regulacji może on budzić wątpliwości natury konstytucyjnej” - czytamy w gazecie.
Stanisław Dębicki
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE