Niewielka ilość alkoholu usuwa zahamowania w posługiwaniu się językiem obcym - wynika z badań zespołu doktor Jennifer Wiley z University of Illinois, o których napisał Krzysztof Kowalski w „Rzeczpospolitej”.
„Naukowcy poddali testowi 1023 studentów z anglojęzycznych uniwersytetów, którym podano różne dawki alkoholu. Zadanie polegało na wymawianiu kompletnie nieznanych słów w jednym z narzeczy używanych w afrykańskim państwie Czad. Ci, którzy spożyli 44 ml alkoholu, lepiej wypadli od tych, którym podano placebo, ale także od tych, którzy wchłonęli 88 ml alkoholu i więcej. Ci ostatni, mając przed sobą testową kartkę, zadawali pytanie w rodzaju: <Sostym srobiś?>. Wyniki tych badań uprawomocniają powszechne przekonanie, że jedno piwko jeszcze nikomu nie zaszkodziło, natomiast w porozumiewaniu się z obcokrajowcami już niejednemu pomogło. Poznać pana po cholewach, poliglotę po kuflu” - czytamy w jego artykule.
Wynika z tego jednak kolejny problem, wyartykułowany przez zacytowanego w „Rz” irlandzkiego globtrotera i blogera Benny\'ego Lewisa: „A więc codziennie musicie wypić kilka kufli czy kieliszków, żeby konwersować. W rezultacie pojawia się problem dużo poważniejszy niż przełamywanie nieśmiałości w obliczu cudzoziemca, dobrze wiecie jaki. Dlatego chyba prościej jest po prostu nauczyć się obcego języka. Można na to przeznaczyć tych kilka godzin tygodniowo spędzanych w pubach, barach i bistrach".
Stanisław Dębicki
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE