Jeżeli przedstawiciel wymiaru sprawiedliwości chce się odwoływać w uzasadnieniu wydanego przez siebie wyroku do jakiegoś autorytetu moralnego lub społecznego, nie powinien popełniać błędów przy jego prezentacji.
A taka pomyłka przytrafiła się sędzi Dorocie Radlińskiej z Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście, która orzekała w sprawie o zatajenie przez posła Platformy Obywatelskiej i byłego ministra transportu Sławomira Nowaka w pięciu oświadczeniach majątkowych zegarka wartego ponad 10 tysięcy złotych, skazując go za to na karę grzywny w wysokości 20 tys. zł.
W uzasadnieniu przywołała słowa uznanego przez siebie za autorytet Władysława Bartoszewskiego: „Przecież posłowie nie są analfabetami. Umieją czytać i pisać.”
Ten cytat błyskawicznie podchwyciły media, które w większości powtórzyły też określenie cytowanego przez sędzię autorytetu profesorem, którym Bartoszewski - niczego mu nie ujmując - nie jest.
Byłoby lepiej, gdyby reprezentantka trzeciej władzy bardziej uważała na słowa i nie wprowadzała w błąd opinii publicznej.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE