KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 21 listopada, 2024   I   11:01:34 PM EST   I   Janusza, Marii, Reginy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Słowackie zamykanie Tatr

16 października, 2007

Tatry zawsze łączyły Polaków i Słowaków. Bez żadnych ograniczeń hasał po nich Janosik, w czasach II wojny światowej przechodzili przez nie w obie strony kurierzy Polskiego Państwa Podziemnego. W siermiężnych czasach komunizmu można było przekraczać przebiegającą przez szczyty i przełęcze granicę PRL i Czechosłowacji bez paszportu, o ile nie wędrowało się dalej niż do końca tzw. pasa konwencji turystycznej. To właśnie po tamtejszych wysokogórskich szlakach przenoszono w obie strony zakazaną literaturę (warszawski proces przyłapanych na tym procederze opozycjonistów nazwano więc konsekwentnie procesem taterników).

Po 1989 roku granica między nami a południowymi sąsiadami została otwarta na oścież, a od czasów wejścia Polski i Słowacji do Unii Europejskiej jej przekraczanie nie stanowi najmniejszego problemu. Kiedy zacznie zaś wkrótce obowiązywać oba kraje układ z Schengen, będziemy mogli przechodzić na drugą stronę Tatr przez nowe przejścia – miejsca stykania się polskich i słowackich szlaków turystycznych.
   
Ale nie jest to wcale takie pewne. Słowakom nie podoba się bowiem zachowanie sporej części Polaków, przekraczających granicę. Oskarżają ich o bezmyślne niszczenie przyrody, zakłócanie ciszy (głównie w Dolinie – nomen omen – Cichej, do której schodzi się wprost z Kasprowego Wierchu), zaśmiecanie dziewiczej przyrody, pijackie wybryki.
   
Chcąc zapobiec zwiększonemu napływowi niepożądanych turystów, a jednocześnie pozostać w zgodzie z literą podpisanego przez siebie układu, Słowacy zamierzają więc tak sprytnie zmienić przebieg swoich szlaków po Tatrach, aby Polacy nie mogli – oprócz najstarszego przejścia na szczycie Rysów – schodzić na ich stronę.
   
W ten sposób nasi południowi sąsiedzi zachowają literę umowy z Schengen, ale z pewnością pogwałcą jej ducha. Istotą tego traktatu jest przecież umożliwienie nieograniczonego poszerzenia ruchu granicznego w całej Unii Europejskie. Zawsze wiążą się z tym pewne niedogodności, ale trzeba je skutecznie przezwyciężać, a nie uwypuklać i czynić z nich ważkie argumenty na rzecz zamykania się przed najbliższymi sąsiadami.
   
Słowaków najbardziej niepokoi znaczne zwiększenie – po kończącym się właśnie remoncie generalnym – przepustowości kolejki linowej na Kasprowy. Obawiają się, że tłumy rozkrzyczanych, śmiecących na potęgę, niszczących chronione na mocy prawa rośliny i płoszących dziką zwierzynę amatorów ich taniego piwa oraz beherowki Polaków dosłownie zadepczą Dolinę Cichą i pozbawią ją specyficznego charakteru.
   
Rozumiem ich zaniepokojenie, bo niejednokrotnie sam spotykałem takich wandali na górskich ścieżkach, ale chyba jednak trochę przesadzają. Zejście w tę akurat dolinę wymaga sporych umiejętności i niemałego czasu, więc nie ma co twierdzić, że każdy ceper połakomi się na kulinarne atrakcje słowackiej strony Tatr. A nawet jeśli podejmie taki wysiłek, to bardzo szybko odejdzie mu ochota do dewastowania pięknej przyrody, bo będzie po prosty zbyt zmęczony stromym zejściem, a potem wyjściem z powrotem na Kasprowy.
   
Prawdziwi turyści niczego zaś nie zniszczą, ożywią za to pod względem gastronomicznym, hotelowym i komunikacyjnym południową stronę Tatr, zostawiając tam trochę pieniędzy. Trzeba umieć myśleć również i  w takich kategoriach.
   
Poza tym Słowacy zamykają wszystkie swoje szlaki turystyczne w Tatrach od 1 listopada do 15 czerwca, co minimalizuje podnoszony przez nich problem. Narciarze na pewno nie zjadą bowiem do Doliny Cichej, zwłaszcza że nie ma prowadzącej do niej nartostrady i powrotnego wyciągu.

Jerzy Bukowski
(Magazyn Centrum)