Co pewien czas jakiś celebryta uznaje za stosowne - a nawet konieczne - podzielić się z opinią publiczną swoimi głębokimi przemyśleniami na jakiś poważny temat, o którym nie ma pojęcia. Szczególnie modne jest wybrzydzanie się na Polskę i Kościół oraz ostentacyjne wyrażanie lekceważenia dla uczuć patriotycznych i religijnych.
Ostatnio postanowiła zabłysnąć w tej materii aktorka Anna Mucha, która na swoim blogu wyraziła refleksję, że chociaż kiedyś sądziła, iż w razie wojny walczyłaby z wrogiem, dziś myśli już inaczej.
„Nie będę walczyć o <bliźnich> z ONR-u, hejterów, zawistników, ksenofobów, homofobów, czy innych plugawych, małych ludzi...” - napisała.
Następnie stwierdziła - chyba pod wpływem premier Ewy Kopacz - że „najważniejszym obowiązkiem” jest dla niej ochrona „dzieci, rodziny i bliskich”, a „boga, honor, ojczyznę!” ma w nosie.
Nie omieszkała także wpleść w swoje rozważania erotyki i estetyki, pisząc:
„Bo śmierć od kuli nie jest sexy, nie jest nawet chwalebna. Pomniki są brzydkie. Historię piszą ci, którzy przeżyli. Dlatego mam nadzieję, że moje dzieci będą pamiętały, że są na świecie także dzięki temu, że kiedyś ktoś miał szczęście, albo siedział cicho i się nie narażał, albo zdecydował się uciekać, a nie walczyć do ostatniej kropli krwi.”
Czekam, kto będzie następny w tym niesmacznym wyścigu o kalanie własnego gniazda, chociaż dla takich ludzi jak Anna Mucha, czy Maria Peszek Polska na pewno nie jest ojczyzną.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE