W poprzednim sezonie ogórkowym medialną furorę zrobił wieloryb, który – według „Faktu” i „Super Expressu” – wpłynął z Bałtyku do Wisły i podążał w kierunku Warszawy. Popularne (na co dzień ostro konkurujące ze sobą, a tym razem wyjątkowo zgodne) tabloidy spowodowały, że mieszkańcy położonych nad królową polskich rzek miejscowości - ze stolicą włącznie - z zapałem tropili morskiego ssaka-giganta. Nie był to oczywiście żaden wieloryb, ale wyjątkowo potężna kaczka dziennikarska, oparta na sprytnych fotomontażach i sfingowanych relacjach naocznych świadków.
Pomni ubiegłorocznych i najnowszych doświadczeń z nietypowymi stworami w polskich wodach, małopolanie z zainteresowaniem śledzą kolejną, ujawnioną tym razem przez poważną „Gazetę Krakowską” sensację, znajdującą pełne, oparte na naukowych obserwacjach potwierdzenie w opinii specjalistów od ichtiologii. Chociaż lepiej byłoby może, gdyby ta budząca grozę informacja okazała się równie wiarygodna, jak zeszłoroczne doniesienia tabloidów.
Tak jednak nie jest i można już napisać z pełną odpowiedzialnością, że w Wiśle pojawiły się – w okolicach Krakowa - piranie. A z tymi z zębatymi potworami rodem z Amazonki nie ma żartów. Znawcy zagadnienia uspokajają wprawdzie, że piranie są groźne jedynie w stadach, na razie zauważono zaś obecność zaledwie kilku sztuk, ale nie można, niestety, wykluczyć, że zechcą się one rozmnożyć, chociaż w zimnej rzece powinny mieć z tym spory problem.
Skąd wzięły się piranie w Wiśle? Prawdopodobnie zostały do niej wpuszczone przez jakiegoś miłośnika ryb, opróżniającego swoje akwarium, co jest nb. czynnością niedozwoloną, podlegającą – na mocy ustawy o rybactwie śródlądowym - karze grzywny w wysokości do 500 zł. Może nie zdawał sobie on sprawy z tego, jakiej ryby się pozbywa, a może zrobił to świadomie, licząc na dramatyczne wydarzenia rodem z filmowych horrorów.
Na szczęście mało kto kąpie się w Wiśle z powodu jej zanieczyszczenia, które w tym wypadku okazuje się być czymś pożytecznym. Również piranie – przyzwyczajone do ciepłych i czystych rzek Ameryki Południowej – mogą nie wytrzymać nagłej zmiany klimatu i wyginąć w brudnym nurcie największej polskiej rzeki, zwłaszcza że zbliża się zima. Ich łupem padnie więc najwyżej trochę słodkowodnych ryb, żerujących w Wiśle.
Jerzy Bukowski
(Magazyn Centrum)
KATALOG FIRM W INTERNECIE