KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Niedziela, 24 listopada, 2024   I   07:08:36 PM EST   I   Emmy, Flory, Romana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Kto wygrał debatę?

08 października, 2007

Na właśnie, kto wygrał debatę? Piszę te słowa dokładnie w pięć godzin po jej zakończeniu. Nieznane są jeszcze opinie tzw. „ekspertów”. Jedyne co jest znane to pierwszy wynik badania opinii publicznej przeprowadzony przez „Rzeczpospolitą”. W grupie badawczej liczącej 500-osobową publiczność telewizyjną debatę wygrał Aleksander Kwaśniewski stosunkiem głosów 53:47. Ten wynik jest jak na razie jedynym oficjalnym wynikiem powtarzanym przez inne media. Jutro pewnie zaroi się od innych wyników, w których zdecydowana większość także wskaże na Kwaśniewskiego jako na zwycięzcę. Czy jednak Kwaśniewski naprawdę wygrał? Nie sądzę, żeby „Rzeczpospolita” usiłowała w ten sposób promować Kwaśniewskiego i „dołować” premiera. Myślę, że są to obliczenia uczciwe, choć zapewne mało reprezentatywne bo dobrana losowo próba (500 osób) była raczej skromna.

Oglądałem debatę i osobiście nie mam żadnych wątpliwości, że wygrał Kaczyński. I to stosunkiem 5:0!. Wygrał spokojem, siłą argumentów, jasnym klarownym programem IV Rzeczypospolitej, inteligencją, bezlitosnymi ripostami i humorem, który czasem mógł bawić do łez. Naprzeciw niego był bezbarwny Kwaśniewski, który z każdą minutą tracił spokój i stawał się bardziej rozstrzęsiony. Chwilami do tego stopnia, że kilkakrotnie wtrącał się w środek wypowiedzi premiera, albo z kolei nie potrafił w całości wykorzystać krótkiego (1,5 minuty) czasu przewidzianego na swoją wypowiedź. Ten drogocenny w każdej debacie czas oddawał walkowerem. W dodatku na zakończenie debaty Kwaśniewski przypomniał sobie najwyraźniej dzieciństwo spędzone w piaskownicy, bo zaczął przedrzeźniać swego rozmówcę. W tym momencie sięgnął dna…

Tak ja to widziałem i tak to oceniam. I jestem gotowy przysiąc, że wszyscy inni mieli podobne odczucia. Ale hola, hola… Jak to jest możliwe, że różni ludzie oglądający tę samą debatę tak różnie ją oceniają. Dla jednych wygrywa Kaczyński, a dla drugich Kwaśniewski.

Zacznijmy zatem od znanej prawidłowości psychologicznej, która nakazuje pozytywnie oceniać wypowiedzi ludzi, do których mamy pozytywne nastawienie. A zatem przeciętny telewidz kibicujący od lat Kwaśniewskiemu z góry zakładał, że wygra były prezydent i cokolwiek by on nie wygadywał to i tak w oczach swego miłośnika był skazany na sukces. I na odwrót osoba pozytywnie nastawiona do Kaczyńskiego (na przykład ja sam) chętnie wsłuchuje się we wszystkie potknięcia Kwaśniewskiego z góry skazując go na porażkę. Tak więc przeciętny widz nie widział tego co naprawdę dzieje się na ekranie i nie docierały do niego różnice programowe prezentowane przez obu kandydatów. Docierało do niego to co chciał widzieć, co chciał słyszeć i co chciał zrozumieć. Oddawał swój głos na tego komu od dawna zaufał.

Idźmy dalej tropem tego rozumowania i przyjrzyjmy się temu pierwszemu sondażowi, który ogłosił zwycięstwo Kwaśniewskiego stosunkiem głosów 53:47. Czy przegrana premiera takim stosunkiem głosów jest na pewno przegraną? Śmiem w to wątpić. Prawo i Sprawiedliwość chcąc budować IV Rzeczpospolitą stworzyła przeciwko sobie ogromnie szeroki front. Ten medialno – partyjny front nienawiści połączył siły miłośników wszystkich pozostałych partii na polskiej scenie politycznej. Bardzo liczne badania opinii publicznej wykazują, że Samoobrona, Liga Polskich Rodzin i PSL mogą łącznie liczyć na 10-procentowe poparcie. Na LiD chce głosować około 17 procent. W sumie daje to 27 procent. Na Kwaśniewskiego jako na zwycięzcę głosowało 53 procent osób. Czyli jeśli od 53 odliczymy połączone siły LiD-u, Samoobrony, PSL-u i LPR-u to otrzymamym wynik 53 – 27 = 26. Te 26 procent to wskazujący na zwycięstwo Kwaśniewskiego zwolennicy PO. Przecież nie mogli głosować na premiera, bo zaprzeczyliby własnym przekonaniom, w myśl których nie ma nic gorszego niż dalsze trwanie przy władzy Prawa i Sprawiedliwości.

No to czas na wnioski. Na trzy tygodnie przed wyborami prowadzi PiS z 47 procentami poparcia. Na drugim miejscu jest Platforma z 26-procentami, trzeci jest LiD z 17 procentami, a cała pozostała drobnica pozostaje poza Sejmem. No i zaczyna się zabawa, bo mając 47 procent poparcia PiS może rządzić SAMODZIELNIE. I wszystko to tak szybko przyrosło dzięki jednej debacie. Więc teraz warto się zastanowić nad tym, kto ją tak naprawdę wygrał.

Nie zapominajmy jednak, że przeciwnicy PiS-u też potrafią liczyć i wyciągać wnioski. Możemy się zatem w ostatnich trzech tygodniach spodziewać rozpętania prawdziwej, podniesionej do kwadratu, kampanii antypisowskiej nienawiści, której celem będzie zasypanie głębokiej przepaści jaka po debacie powstała między PiS-em, a całą daleko z tyłu pozostawioną opozycją małoparlamentarną.

Wojciech T. Mleczko
(Magazyn Centrum)