To nie jest scenariusz filmu sensacyjnego, tylko stwierdzony przez Sanepid fakt, o którym poinformowało Radio Kraków-Małopolska: u jednej z kobiet podczas rutynowych badań w krakowskim szpitalu wykryto w moczu ślady narkotyku po spożyciu drożdżówek z makiem. Wkrótce podobne objawy wystąpiły u kilku innych osób, które zjadły drożdżówki kupione w tej samej cukierni.
- To zatrucie opiatami. To pierwsza tego typu sprawa. Wcześniej z niczym podobnym nie mieliśmy do czynienia. Opiaty to substancje narkotyczne wywołujące nadpobudliwość, euforię czy zwężenie źrenic. Trwają ustalenia kontrolne przede wszystkim w cukierni, w której sprzedawano skażone drożdżówki - powiedział na antenie TVN24 Piotr Pokrzywa z Sanepidu.
Inspektorzy tej instytucji i policjanci dotarli już do producenta wypieków i do dostawcy maku, który sprowadza go z Afganistanu, z Iraku i z Turcji.
W Polsce wolno uprawiać mak bez choćby śladowej zawartości narkotyków, w innych krajach jest inaczej. Tłumaczenia importera wydają się więc być logiczne i przekonywujące.
„Najważniejsze jest jednak to, że takie ilości morfiny w żaden sposób nie zagrażają zdrowiu i życiu. Pacjentka, od której to wszystko się zaczęło nie uskarżała się na żadne dolegliwości” - czytamy na stronie krakowskiej rozgłośni.
Kryminału ani horroru na podstawie tego wydarzenia nikt raczej nie nakręci.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE