Meleksy nie będą wozić turystów na trasie z Palenicy Białczańskiej do Morskiego Oka - poinformowało Radio Kraków-Małopolska.
Jak powiedział na antenie RK-M starosta tatrzański Andrzej Gąsienica-Makowski, nie zdały one egzaminu i na razie żadne maszyny, ani inne urządzenia mechaniczne nie są w stanie zastąpić tradycyjnej konnej bryczki (fasiąga).
„Elektryczne pojazdy przegrały z warunkami atmosferycznymi. Przy halnym dojechały tylko do połowy trasy, a jak mówił starosta tatrzański, warunki staną się jeszcze bardziej ekstremalne, bo niedługo nadejdą deszcze i mrozy” - czytamy na stronie internetowej krakowskiej rozgłośni.
Gąsienica-Makowski zapewnił jednak, że to nie koniec dyskusji o transporcie turystów do Morskiego Oka. Po raz kolejny powtórzył, że trzeba ulżyć doli pracujących tam koni i rozważane są różne sposoby, m.in. zamontowanie w fasiągach silników elektrycznych wspomagających pracę czworonogów na bardziej stromych podjazdach.
„Pomysł, by zamiast bryczek to meleksy woziły turystów do Morskiego Oka pojawił się po wypadkach z udziałem konnych wozów. Zmian w sposobie wożenia turystów chciała dyrekcja TPN. Pierwsze testy meleksów przeprowadzono w sierpniu” - przypomniano na stronie krakowskiej rozgłośni.
Za meleksami - o czym tutaj kilkakrotnie pisałem - opowiadały się organizacje ekologiczne i opiekujące się zwierzętami oraz Parlamentarny Zespół Przyjaciół Zwierząt przeciwko nim występowali góralscy wozacy, Główny Lekarz Weterynarii, Polski Związek Hodowców Koni oraz naukowcy z Uniwersytetów Przyrodniczych i Rolniczych z całej Polski specjalizujący się w hodowli koni. Także większa część pytanych w tej sprawie turystów twierdziła, że trzeba zachować wierność tradycji, co najwyżej można wspomóc konie wedle pomysłu starosty tatrzańskiego.
Konie pracujące na trasie: Palenica Białczańska - Morskie Oko są szczegółowo badane weterynaryjnie przed każdym sezonem turystycznym. Na fasiągu może być przewożonych najwyżej 12 osób. Pracuje tam 60 wozaków utrzymujących w sumie 300 koni.
„Pomysł zastąpienia zaprzęgów konnych pojazdami elektrycznymi pojawił się po padnięciu konia na trasie do Morskiego Oka w lipcu 2009 r. Jeden z turystów nagrał zdarzenie i opublikował w internecie. 10 sierpnia br. na drodze do Morskiego Oka padł kolejny koń. Zdaniem ekspertów konie padły z powodu nagłej choroby, a nie przez przemęczenie. Po tych zdarzeniach TPN zaostrzył regulamin dla fiakrów i wprowadził nowe zasady przy organizacji transportu” - czytamy w depeszy Polskiej Agencji Prasowej.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE