Nie wiadomo, czy to z wrodzonej u Polaków przekory, czy z powodu fatalnej pogody, ale w wypadający 22 września Międzynarodowy Dzień Bez Samochodu na krakowskich ulicach pojazdów było więcej niż zwykle, co spowodowało dłuższe i częstsze korki, zwłaszcza na trasach wjazdowych do miasta.
A mogło się wydawać, że znani z oszczędności obywatele podwawelskiego grodu zechcą skorzystać z oferty przemieszczania się w tym dniu środkami komunikacji miejskiej. Wystarczyło mieć przy sobie dowód rejestracyjny swojego samochodu i pokazać go w razie kontroli zamiast biletu, a także zabrać z sobą za darmo tyle osób, ile ma się wpisanych w dowodzie osobistym.
Władze Krakowa chciały też w ten sposób pokazać, że jazda autobusami i tramwajami po mieście jest bardzo dobrym rozwiązaniem powiększającego się z roku na rok problemu z nadmiarem samochodów.
Niestety, eksperyment nie powiódł się, co może stanowić wdzięczny temat do naukowych dyskusji socjologów i psychologów transportu (bo mamy już takie wyspecjalizowane dziedziny nauki).
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE