Czy poległym na terytorium Polski w walce z Armią Czerwoną i sprzymierzonymi z nią oddziałami Wojska Polskiego żołnierzom III Rzeszy Niemieckiej należy stawiać pomniki, czy też lepiej ograniczyć się jedynie do pielęgnowania ich grobów i fundowania tablic pamiątkowych?
Sprzeciw wobec tej inicjatywy zgłosili natychmiast polscy kombatanci. Nie mają oni nic przeciwko czynnemu okazywaniu szacunku żołnierzom obcej – a dla nas okupacyjnej - armii, padłym w regularnej walce z wrogiem, czy tym bardziej zdradziecko przez niego później wymordowanym, ale uważają, że wznoszenie im pomnika (bo taką funkcję spełniałby de facto monumentalny krzyż) jest grubą przesadą. Nie przekonują ich argumenty o czasie zabliźniającym historyczne rany, ani o potrzebie poszerzania i pogłębiania polsko-niemieckiego pojednania. Zgadzają się, iż z biegiem lat dawne emocje ulegają wyciszeniu, a współpraca obu państw w ramach Unii Europejskiej oraz NATO jest potrzebna i pożądana. Nie sądzą natomiast, aby właściwe było czczenie w taki sposób i w tak prestiżowym miejscu żołnierzy Wehrmachtu.
Rozumiem i podzielam ich stanowisko w tej sprawie. W Krakowie także mieliśmy kłopot z umiejscowionym obok Barbakanu cmentarzem i pomnikiem żołnierzy sowieckich, czyli faktycznych najeźdźców i okupantów Polski, przez długi czas perfidnie przedstawianych w komunistycznej propagandzie jako rzekomych wyzwolicieli. Po kilkuletnich, niełatwych staraniach Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie cały ten kompleks został przeniesiony - zgodnie z postanowieniami Konwencji Genewskiej - na wojskową kwaterę najbliższego cmentarza komunalnego, czyli Rakowickiego.
Nie dziwię się więc protestowi poznańskich środowisk kombatanckich, które stają w obliczu nie usunięcia lub przeniesienia już istniejącego, ale wybudowania nowego pomnika drugiemu okupantowi z okresu II wojny światowej. Wystarczy przecież uczcić pamięć poległych w walce niemieckich żołnierzy, otaczając szacunkiem ich cmentarz, włącznie z wmurowaniem na nim okazałej tablicy z informacjami w dwóch językach, o co słusznie zabiega Niemiecki Ludowy Związek Opieki nad Grobami Wojennymi u władz Poznania i w Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
Każdemu poległemu za ojczyznę należy się godne miejsce wiecznego spoczynku, nawet jeśli walczył w złej sprawie. Skoro nie został ekshumowany i przewieziony do kraju swojego pochodzenia, przepisy Konwencji Genewskiej dokładnie regulują jego pośmiertne losy na obcej ziemi. Stawianie pomników ku chwale Niemców na polskiej ziemi jest jednak zbędną przesadą, grożącą trudnymi (a może właśnie łatwymi) do przewidzenia reakcjami wzburzonej społeczności lokalnej.
Delikatna materia stosunków polsko-niemieckich nakłada na obie strony obowiązek szczególnej ostrożności i wyczucia na racje dzisiejszego partnera, a wczorajszego śmiertelnego wroga. Dlatego nie tylko sercem, ale także rozumem popieram protest poznańskich kombatantów przeciw budowie monumentalnego krzyża, mającego sławić bohaterstwo i męczeństwo Wehrmachtu w bojach przeciw Armii Czerwonej. Trochę więcej umiaru, drodzy partnerzy z UE i sojusznicy z NATO!
Z Krakowa dla www.Poland.US
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE