Główny Lekarz Weterynarii wydał oświadczenie, w którym napisał, że „używanie koni do przewozu turystów jest zgodne z prawem i nie ma podstaw do likwidacji tego transportu”, ale podkreślił też konieczność zgłoszenia każdego zdarzenia związanego z tymi zwierzętami pracującymi w Morskim Oku do Tatrzańskiego Parku Narodowego lub na policję - poinformowało Radio Kraków-Małopolska.
To oświadczenie najbardziej ucieszyło góralskich fiakrów, którzy uważają, że obrońcy praw zwierząt w swoich żądaniach natychmiastowego zakazu pracy zwierząt na drodze do Morskiego Oka i zastąpienia ich meleksami posunęli się za daleko (wielokrotnie pisałem tutaj o tej sprawie).
Starosta tatrzański Andrzej Gąsienica Makowski powiedział na antenie krakowskiej rozgłośni, że wielu turystów nie wyobraża sobie Morskiego Oka bez koni, a meleksy nadają się na krakowski rynek, na pole golfowe i na cmentarz Rakowicki, bo jeżdżą cicho po małych i płaskich przestrzeniach. Podtrzymał natomiast swój pomysł wprowadzenia dorożek (fasiągów) hybrydowych, czyli ciągniętych przez konie, ale wspomaganych prądem z akamulatora.
„Kontrowersje wokół transportu konnego w Morskim Oku ciągną się od lipca 2009 roku, kiedy to podczas pracy padł koń Jordek. W tym roku inne zwierzę również w Tatrach padło na skutek zawału serca” - przypomniano na stronie RK-M.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE