Mecenas Marta Trzęsimiech-Kocur pozwała zarządcę autostrady A1, firmę Gdańsk Transport Company (GTC) , domagając się od niej zwrotu opłaty za przejazd zakorkowaną trasą oraz pokrycia kosztów procesu - poinformowała „Gazeta Wyborcza”.
„- Na wjeździe nie było korków, bo tam tylko pobiera się bilet. Kiedy dojechałam do bramek w Nowej Wsi koło Torunia, sznur aut ciągnął się kilka kilometrów. Czekałam w kolejce do kasy ponad godzinę” - powiedziała gazecie.
W związku z nieplanowanym postojem Trzęsimiech-Kocur wysłała spółce GTC przedsądowe wezwanie do zapłaty 29,90 zł. Taką kwotę uiściła bowiem za przejazd odcinkiem Gdańsk-Toruń.
Ponieważ spółka nie zwróciła jej pieniędzy, pani mecenas złożyła pozew, w którym napisała:
„12 lipca ilość samochodów korzystających z autostrady była tak duża, że uniemożliwiała płynny ruch samochodowy, a korzystając z płatnej autostrady, każdy użytkownik oczekuje komfortu przejazdu. Gdybym wiedziała o powyższym, wybrałabym alternatywną trasę, tym bardziej że podróżowałam z małym dzieckiem. GTC nienależycie wykonała umowę, zaś firma, która monitoruje ruch na autostradzie, nie poinformowała kierowców o tworzących się korkach”.
Ciekawe, czy obrońca spółki powoła się w sądzie na słynne już słowa wicepremier oraz minister infrastruktury i rozwoju: „gdzie są bramki, tam są korki”.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE