„W jednym z wojskowych ośrodków odnalazły się meble z salonu marszałka Józefa Piłsudskiego z pałacyku w Sulejówku. Trwają rozmowy na temat ich zwrotu” - napisała „Rzeczpospolita”.
Muzealnicy ustalili już miejsce, gdzie są obiekty, które przed wojną znajdowały się w salonie Piłsudskiego w dworku Milusin pod Warszawą.
„Mowa o kilkunastu meblach, m.in. krzesłach, stoliku i fotelach w stylu Ludwika XVI, które zostały wywiezione z prywatnego dworku Marszałka w latach 40. i ślad po nich zaginął” - czytamy w gazecie.
Z informacji „Rz” wynika, że wszystkie meble w bardzo dobrym stanie są w jednym z ośrodków podległych Ministerstwu Obrony Narodowej.
„- Dokumenty wskazują na to, że mogą one faktycznie pochodzić z dworku w Sulejówku. Prowadzimy rozmowy, by zostały przekazane do muzeum” - powiedziała gazecie osoba znająca kulisy rozmów z wojskiem.
Jak ustaliła „Rz”, w tym samym miejscu oprócz mebli znajdują się także obrazy pochodzące z pałacyku, m.in. pejzaż Wilna, a także portret jednego z członków rodziny Marszałka, kandelabry i rzeźba.
Wnuk Marszałka i dyrektor Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku Krzysztof Jaraczewski nie chce na razie komentować tej sprawy.
„Odkrycie to ma jednak olbrzymie znaczenie. Tworzone bowiem od 2008 roku muzeum w Sulejówku praktycznie nie ma żadnych eksponatów. Ciągle prowadzona jest zbiórka pamiątek związanych z Milusinem. Historycy sztuki ustalili, że niektóre dzieła sztuki, które znajdowały się przed wojną w dworku, dzisiaj są rozproszone w różnych muzeach. Rabunku dworku dokonano po wojnie. Opisał je w książce <Powrót do Sulejówka> Włodzimierz Kalicki, pisarz i dziennikarz” - czytamy w gazecie.
Pod koniec czerwca 1947 roku do dworku przyjechał ówczesny wiceminister obrony narodowej odpowiedzialny za pion kwatermistrzowski generał Piotr Jaroszewicz, ówczesny wiceminister obrony narodowej odpowiedzialny za pion kwatermistrzowski z innym oficerem. Dokładnie obejrzeli obiekt.
„Dwa dni później mieszkańców Milusina zbudzili o świcie wojskowi kierowani przez jakiegoś majora. Opieczętowali salonik, bibliotekę i gabinet Marszałka. Potem zaś pojawiły się tam ciężarówki z żołnierzami. Załadowali na samochody wszystko, co tylko dało się wynieść. Po wywiezionych wtedy meblach, pamiątkach i książkach zaginął ślad” - napisał cytowany przez „Rzeczpospolitą” Kalicki.
Do dzisiaj nie udało się odnaleźć wyposażenia gabinetu, w tym biurka marszałka, jadalni oraz biblioteki. Istnieją poszlaki, że część tych sprzętów mogła trafić do instytucji wojskowych lub została rozgrabiona przez komunistycznych działaczy.
Czyżby sprawiedliwości historycznej miało stać się przynajmniej częściowo zadość po wielu latach?
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE