KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Niedziela, 24 listopada, 2024   I   03:17:12 PM EST   I   Emmy, Flory, Romana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Bezbronna katedra

03 września, 2007

Całe szczęście, że złodziej, który obrabował kilka dni temu skarbonki w królewskiej katedrze na Wawelu zadowolił się jedynie niewielkim łupem. Pozostając przez całą noc w świętym dla Polaków miejscu, mógł bowiem dokonać w nim ogromnych zniszczeń, nie mówiąc już o jego zbezczeszczeniu. Po dokładnych oględzinach okazało się jednak, że wystarczyło mu zabranie datków wiernych w trudnej do oszacowania, ale z pewnością niewielkiej kwocie.

Do tej kompromitującej ochronę katedry sytuacji można śmiało zastosować powiedzenie: "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło". Złodziejski wyczyn niewątpliwie przyspieszy planowane od dawna prace nad zamontowaniem w "matce polskich kościołów" (określenie papieża Jana Pawła II  z czasów, gdy był arcybiskupem krakowskim) nowoczesnego systemu alarmowego, co trzeba skwitować kolejnym przysłowiem: "lepiej późno, niż wcale".
   
Okazuje się, że pełna najcenniejszych zabytków i wspaniałych symboli potęgi Rzeczypospolitej świątynia nie jest właściwie zabezpieczona ani przed złodziejami, ani przed wandalami. Aż strach pomyśleć, jakie szkody mógłby poczynić w niej ktoś wchodzący z zamiarem dokonania dewastacji lub zbezczeszczenia.
   
Nie trzeba jednak odwoływać się do skrajnych przypadków. Jako organizator wielu uroczystości religijno-patriotycznych przy trumnie marszałka Józefa Piłsudskiego w krypcie pod wieżą Srebrnych Dzwonów wiele razy luźno rozmawiałem z wawelskimi proboszczami i z opiekującymi się katedrą kościelnymi na temat zachowania odwiedzających ją wycieczek. Ze zgrozą dowiadywałem się, że nierzadkie były próby zabrania na pamiątkę jakiegoś - wcześniej ułamanego lub odciętego - ozdobnego elementu któregoś z królewskich sarkofagów, rzeźb, posągów albo wyrycia tamże scyzorykiem bądź nabazgrolenia pisakiem swoich inicjałów.
   
Zdarza się też do dzisiaj, że ktoś mający kłopoty z pęcherzem szuka ustronnego miejsca, aby płynnie pozbyć się w nim swego kłopotu. Bywają również - choć coraz rzadziej - turyści, uważający, że katolicką świątynię najlepiej jest zwiedzać z zapalonym papierosem, fajką lub cygarem w ustach. Pomimo widniejących przy wejściu, czytelnych nawet dla analfabetów piktogramów, trafiają się także fanatycy telefonów komórkowych, nie wyłączający ich nawet podczas celebrowanej w katedrze mszy świętej (kiedy formalnie nie wolno jej zwiedzać). O strojach rodem z plaży lub z klubu go-go nie będę się już  rozwodził.
   
Podobne sytuacje zarejestrowano również w wielu innych muzeach i zabytkowych kościołach, nie tylko krakowskich, i nie tylko polskich. Wszędzie zjawiają się  od czasu do czasu zwykli chuligani, pospolici głupcy, ludzie psychicznie niezrównoważeni,  ale także kandydaci na współczesnych Herostratesów, gotowi ponieść surową karę za świętokradczy akt, byle tylko znaleźć się na celowników mediów.
   
Zainstalowanie czujników, reagujących na dotyk oraz monitoringu, pozwalającego zajrzeć w różne zakamarki jest więc konieczne. Nie zmniejszy to jednak odpowiedzialności ochrony, a także pilotów i opiekunów wycieczek. Mimo dynamicznego rozwoju najnowocześniejszych technologii audiowizualnych, ludzkiej czujności nie da się bowiem niczym zastąpić. W każdym, nawet najlepiej chronionym muzeum i obiekcie zabytkowym na świecie obsługa ma obowiązek dokładnego sprawdzenia przed zamknięciem go, czy ktoś nie skrył się w jakiejś niszy, toalecie, schowku na środki czystości, czy za rzeźbą bądź ołtarzem. Tak po prostu musi być, również w królewskiej katedrze na Wawelu.

Z Krakowa dla www.Poland.US
Jerzy Bukowski