KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 listopada, 2024   I   11:38:54 AM EST   I   Jakuba, Stefana, Romy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Czy Putin chciał zestrzelić polski samolot? Wg. byłego doradcy Putina.

24 lipca, 2014

„Lecącego z Amsterdamu malezyjskiego boeinga zestrzelono na rozkaz z Moskwy, a jako cel ataku brano również pod uwagę polski samolot” - powiedział w rozmowie z „Super Expressem” rosyjski ekonomista i analityk Cato Institute Andriej Iłłarionow, który w latach 2000-2005 był doradcą Władimira Putina.

Według niego po informacji, że zestrzelono pasażerski samolot nad wschodnią Ukrainą, na Kremlu pojawiło się zadowolenie z wypełnienia rozkazu:

„- Ten zamach terrorystyczny był zaplanowany. Zestrzelono go na rozkaz. Informacje, które od czwartku do nas spływają, jednoznacznie wskazują, że żadna z obowiązujących wersji wydarzeń nie jest prawdziwa. Jedyna wersja, która znajduje potwierdzenie w faktach, to ta o celowym dokonaniu zamachu terrorystycznego z rozkazu najwyższych władz rosyjskich. Krążą opowieści jakoby separatyści mieli zestrzelić cywilny samolot przez pomyłkę. Miało im się wydawać, że to ukraiński samolot transportowy. Tylko że maszyny, których używa ukraińska armia, latają na wysokości do 7,7 tys. metrów i z prędkością do 540 km/h. Zestrzelony boeing leciał na wysokości 10 tys. metrów z prędkością 850 km/h. Ten, kto mierzył w ten samolot, musiał wiedzieć o tej różnicy. Nie można tych dwóch maszyn ze sobą pomylić!” - dodał Iłłarionow.

Jego zdaniem wyrzutnia Buk, z której zestrzelono samolot to bardzo skomplikowany system obrony przeciwlotniczej, do którego obsługi potrzeba długiego przeszkolenia:

„- Ten, kto obsługiwał te urządzenia, musiał wiedzieć, z jakim samolotem ma do czynienia. Co więcej, obsługa tego systemu w Rosji prowadzona jest wyłącznie za wiedzą sztabu generalnego. Najwyższe czynniki wojskowe i polityczne wiedziały, co się dzieje i akceptowały to” - stwierdził były doradca Putina.

Co dało Putinowi zestrzelenie samolotu pasażerskiego?

„ - Jest mu bardzo na rękę. Przyjrzyjmy się bowiem sytuacji. W ostatnich tygodniach ukraińska armia odnosiła coraz to nowe zwycięstwa w walce z tzw. separatystami. Wyzwoliła pół terytorium, na którym działali rosyjscy najemnicy. Każdego dnia odzyskuje kontrolę nad jedną-dwoma miejscowościami na wschodzie Ukrainy. Dla rosyjskich władz stało się jasne, że to tylko kwestia kilku tygodni, kiedy Ukraińcy poradzą sobie z całym tym ruchem separatystycznym” - wyjaśnił Iłłarionow.
Powiedział on też, że Kreml od początku rozpatrywał jako potencjalne cele ataku samoloty lecące z dwóch miast: z Amsterdamu i z Warszawy.

„- Już dawno temu ludzie pracujący w rosyjskim sztabie generalnym mówili mi, że ich plany wojny nuklearnej zakładają w pierwszej kolejności atak właśnie na Amsterdam i Warszawę. Dla ludzi z Zachodu ta logika może nie być do końca zrozumiała, ale Warszawa to nie tylko stolica najważniejszego tzw. państwa przyfrontowego, ale także państwa, który w rosyjskiej opinii jest jednym z najbardziej nieprzyjaznych Rosji” - wytłumaczył analityk Cato Institute.

Dlaczego wybrano samolot lecący z Amsterdamu?

„- Po pierwsze, żaden samolot z Warszawy nie przelatywał nad strefą konfliktu. Po drugie, katastrofa polskiej maszyny nad tym obszarem od razu zrodziłaby skojarzenia ze Smoleńskiem. Tego Putin nie potrzebował. Po trzecie, śmierć głównie Polaków nie byłaby wystarczająco wymowna. Z kolei masowa śmierć mieszkańców sytej i żyjącej w spokoju Europy Zachodniej według zamysłów Putina miała doprowadzić do szoku psychologicznego i zgody na jakikolwiek rozejm, który zakończyłby przelew krwi na Ukrainie. To, jak wspomnieliśmy, najbardziej odpowiadałoby Kremlowi” - powiedział Iłłarionow.

Na koniec stwierdził, że Putin nie cofnie się przed niczym, a sankcje Zachodu nie zrobią na nim żadnego wrażenia:

„- W ogóle się nimi nie przejmuje. W geopolitycznej wojnie, którą rozpętał, ta kwestia nie gra żadnej roli. Martwi go tylko to, że Ukraina może wypaść z jego sfery wpływów. Środki i konsekwencje utrzymania jej pod kontrolą nie mają dla niego znaczenia. Sankcje gospodarcze to tylko pieniądze, które raz są, raz ich nie ma. Ukraina to sprawa wieczności” - zakończył swoją wypowiedź dla „Super Expressu”.


Jerzy Bukowski

Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News