Założyciel Krakowskiej Szkoły Kaligrafii, Iluminatorstwa i Dziedzin Pokrewnych „Kaligraf” Grzegorz Barasiński napisał na nowo akt fundacyjny Akademii Krakowskiej sporządzony przez Jakuba z Ossowy - poinformował „Gość Niedzielny”.
„- To była iście benedyktyńska praca. Jej wartość to 40 godzin pisania z kagankiem nad głową” - powiedział krakowski kaligraf Monice Łąckiej z „GN”.
Już w szkole średniej, kiedy przygotowywał się do konkursu z wiedzy o Uniwersytecie Jagiellońskim, dowiedział się, że w archiwach uczelni nie ma tak ważnego dokumentu.
„- Okazało się, że ten bezcenny pergamin po prostu przestał istnieć. Jak na ironię, stało się to podczas II wojny światowej, gdy chciano ochronić go przed Niemcami. Pergamin, przygotowana do pisania skóra zwierzęca, przechowywany w niewłaściwych warunkach, np. w wilgoci, zmniejsza się, wygina, żelatynieje. Dlatego w skrytce Collegium Novum UJ, gdzie był schowany, przykleił się do deseczki, na której leżał. Metaforycznie mówimy, że rozsypał się w proch. Brak dokumentu, który był przecież ważną pamiątką dla uniwersytetu, całej Polski, a nawet części Europy, zasmucił mnie. Do głowy nawet wtedy mi nie przyszło, że kiedyś zostanę zawodowym skrybą, który ten dokument odtworzy” - opowiadał Łąckiej.
Pomysł, aby podjąć się tego zadania, długo dojrzewał.
„- Można powiedzieć, że cały rozwój szkoły i firmy <Kaligraf> niejako zmierzał w stronę odtworzenia tego dokumentu, jest zwieńczeniem naszych działań. Żeby przystąpić do dzieła (a obchodzony w tym roku jubileusz 650-lecia założenia UJ był do tego dobrą okazją), trzeba było nauczyć się naprawdę pięknie pisać, zdobyć niezbędną wiedzę i materiały - atrament, pergamin. Wybrałem cienki, delikatny, dobrej jakości, koźlęcy” - kontynuował swoją opowieść.
Barasiński wiedział, że w muzeum UJ znajduje się ręcznie sporządzona kopia dokumentu autorstwa Tadeusza Przypkowskiego oraz wykonane przed I wojną światową zdjęcia oryginalnego aktu opublikowane w „Roczniku Krakowskim”.
„Podczas fotografowania akt nie był idealnie rozprostowany, trudno więc było zobaczyć na zdjęciach, w jaki sposób napisane są niektóre słowa. Na ich podstawie i dzięki zapisowi paleograficznemu, który znalazł się w roczniku, udało się jednak - litera po literze - porównać kopię z oryginałem, a następnie ten XIV-wieczny oryginał odtworzyć” - opisała jego problemy autorka artykułu.
Barasiński przenosił litery przez kalkę, potem pisał.
„- Napisanie 40 linijek dokumentu zajęło mi około 40 godzin. Pismo ma trochę mniej niż 2 mm wysokości, dlatego aby osiągnąć tę wysokość liter, pisałem drobną stalówką, przypiłowaną z obu stron” - powiedział kaligraf.
Warto zauważyć, że Przypkowski stworzył wersję bardziej artystyczną niż wierną w 100 procentach oryginałowi. Dodał m.in. zdobniki, których u Jakuba z Ossowy nie było, a sylabę „pro” ujął w jednej literze „P” ozdobionej zawijasem.
„- Jest to poprawne pod względem brachygrafii, ale w oryginale tak nie napisano. Nasza pracownia wykonała możliwie wierną kopię XIV-wiecznego oryginału, pamiątki narodowej. Cieszę się, że wszystko, czego się przez lata uczyłem, zostało w tym akcie wykorzystane. On jest jak pomnik naszej firmy. Faksymile pokazywałem prof. Krzysztofowi Stopce, dyrektorowi
Muzeum UJ. Mam nadzieję, że władze uczelni się nim zainteresują” - wyjaśnił Barasiński.
Kaligraf dodał, że ma jeszcze kilka pomysłów na to, które z ważnych dokumentów mógłby odtworzyć.
„- Dyplom odnowienia Akademii Krakowskiej z 1400 roku wystawiony przez Władysława Jagiełłę również uległ zniszczeniu… Więcej nie zdradzamy, ponieważ do postawienia ostatniej kreski nigdy nie wiadomo, czy plan uda się zrealizować” - zakończył swoją wypowiedź dla „Gościa Niedzielnego” Grzegorz Barasiński.
Stanisław Dębicki
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE