W Polsce nie może być zgody co do żadnej sprawy w jakiejkolwiek dziedzinie życia publicznego. Dlatego też wcale nie zdziwiłem się, kiedy poseł Daniel Pawłowiec zażądał – w imieniu Ligi Polskich Rodzin – wyjaśnień od ministra obrony narodowej Aleksandra Szczygły w sprawie uznania „Pierwszej Brygady” za hymn Wojska Polskiego, skoro taką rolę pełni od dawna „Bogurodzica”.
Jest jednak faktem, że minister Szczygło podjął decyzję o ustanowieniu „Pierwszej Brygady” nie tyle hymnem, co pieśnią reprezentacyjną WP, podobnie jak rocznicę wymarszu Pierwszej Kompanii Kadrowej Strzelców Józefa Piłsudskiego (6 sierpnia) – dniem przysięgi wojskowej. Szef resortu obrony nie kryje bowiem swoich sympatii dla postaci twórcy Legionów i pogromcy bolszewików.
Ponieważ LPR znacznie bliżej do innych korzeni historycznych, wyznaczanych nazwiskiem głównego politycznego przeciwnika Piłsudskiego - Romana Dmowskiego i kierowanych przezeń ugrupowań o charakterze narodowym, podniesienie „Pierwszej Brygady” do rangi pieśni reprezentacyjnej polskiej armii wywołało w szeregach tej partii zrozumiałą niechęć. Poseł Pawłowiec zażądał od ministra Szczygły odwołania decyzji, która podjął – jak zaznaczył parlamentarzysta Ligi – „bez żadnych konsultacji”.
Czyżby szykowała się nam w Polsce wokalna wojna? Jesteśmy wszak bardzo przywiązani do tego, co marszałek Piłsudski lubił nazywać narodowymi imponderabiliami, a niewątpliwie należą do nich określone symbole, barwy, pieśni, a nawet gesty.
Sam będąc piłsudczykiem miałem pewne wątpliwości co do uczynienia „Pierwszej Brygady” hymnem WP i zgłaszałem je publicznie, kiedy sprawę tę nagłośnił w styczniu br. poprzednik ministra Szczygły – Radosław Sikorski. Argumentowałem wówczas, że ta dumna pieśń jest własnością wszystkich obywateli Rzeczypospolitej, otoczoną nie tylko ich szacunkiem, ale także specyficzną aurą, bo przecież jej wykonywanie było w czasach PRL surowo zakazane.
Nie podobało mi się również, że ta melodia rozbrzmiewa – na mocy decyzji szefa resortu - w telefonach wszystkich instytucji wojskowych podczas oczekiwania na połączenie, ponieważ widziałem w tym pewną niekonsekwencję: z jednej strony chce się ją potraktować jako hymn, z drugiej stosowana jest do powszechnego użytku, wykluczającego nadanie jej odświętnego charakteru. To tak, jakby premier zarządził, że podczas łączenia rozmów telefonicznych w urzędach i instytucjach państwowych rozbrzmiewać będzie Mazurek Dąbrowskiego.
Nadal drążą mnie powyższe wątpliwości, ale skoro obecny minister obrony narodowej podjął ostateczną decyzję, jako zdyscyplinowanemu piłsudczykowi nie pozostaje mi nic innego, jak przyjąć ją do akceptującej wiadomości. Mam tylko nadzieję, że będąca od kilku dni pieśnią reprezentacyjną Wojska Polskiego „Pierwsza Brygada” zniknie z telefonów w MON i w jednostkach WP. Nie przystoi bowiem, aby używać jej na co dzień z błahych powodów.
Z Krakowa dla www.Poland.US
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE