KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 listopada, 2024   I   05:58:34 AM EST   I   Jakuba, Stefana, Romy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Subtelne kłamstwo Leszka Millera o pułkowniku Kuklińskim

01 czerwca, 2014

Śmierć generała Wojciecha Jaruzelskiego w oczywisty sposób przyczyniła się do wznowienia dyskusji na temat całkowicie odmiennych życiowych wyborów, jakich dokonali on i pułkownik Ryszard Kukliński. Ponieważ o tej sprawie pisałem już tutaj wielokrotnie, chcę tylko sprostować to, co powiedział w rozmowie z Moniką Olejnik w Radiu Zet Leszek Miller, którego istotną rolę w rehabilitacji „pierwszego polskiego oficera w NATO” w pełni doceniam.

Kiedy dziennikarka zasugerowała, że to właśnie płk Kukliński zanegował ulubioną tezę gen. Jaruzelskiego, jakoby Sowieci mieli wkroczyc w grudniu 1981 roku do Polski, więc trzeba było wybrać „mniejsze zło”, czyli wprowadzić stan wojenny, szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej odparł:

- Pułkownik Kukliński, z którym rozmawiałem w tej sprawie co najmniej trzykrotnie nie wykluczał takiej możliwości (wejścia obcych armii - JB). I kiedy go pytałem, dlaczego w takim razie Amerykanie nie skorzystali z jego dokumentów i nie ostrzegli „Solidarności”, mimo że wiedzieli, że stan wojenny jest szykowany, powiedział mi tak, z tych właśnie powodów, żeby nie doprowadzić do rozlewu krwi w Polsce.

Miller albo nie pamięta tego, co usłyszał od Kuklińskiego, albo nie zrozumiał jego wypowiedzi, albo świadomie nią manipuluje.
Owszem, pułkownik wiedział wszystko o przygotowaniach do zdławienia wielkiego ruchu społecznego, zapoczątkowanego przez „Solidarność” i przekazał całą tę wiedzę Amerykanom. Od tego momentu to oni decydowali jednak, jak jej użyć.

Denerwował się więc, kiedy padały przeciw niemu zarzuty, że nie ostrzegł Polaków przed tym, co gotuje im reżim komunistyczny. Odpowiadał, że mógł poinformować naród choćby za pośrednictwem Radia Wolna Europa, ale zdawał sobie doskonale sprawę, że byłoby to jednoznaczne z wezwaniem do oporu społecznego, który zostałby stłumiony w o wiele bardziej krwawy sposób, niż na Węgrzech w 1956 roku.

Kukliński nie miał jednak na myśli rozlewu krwi spowodowanego zbrojną interwencją wojsk Układu Warszawskiego, ale wojną domową, jaka niechybnie rozpętałaby się, gdyby powiadomił on rodaków o tym, że za kilka tygodni czeka ich stan wojenny. Zarówno on, jak Amerykanie doskonale wiedzieli, jakie nastroje panowały wówczas w Polsce i co mogłoby sie stać, gdyby naród dowiedział się o zamiarach Jaruzelskiego.

Rozumiem, że Miller broni swojego politycznego idola, czemu trudno sie dziwić. Nie powinien jednak brnąć w kłamstwa, nawet tak subtelne jak powyższe.


Jerzy Bukowski

Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News