W polityce prawie nie ma rzeczy niemożliwych, a już w polskiej polityce przekraczanie granic absurdu jest na porządku dziennym. Nagłe zmiany sojuszników, zasadnicze korekty haseł i programów wyborczych, a przede wszystkim bardzo oszczędne gospodarowanie prawdą w publicznych wypowiedziach nie dziwią nikogo, kto w miarę uważnie przygląda się naszej scenie politycznej.
To bardzo mocny akcent walki politycznej PO z Prawem i Sprawiedliwością oraz jego ledwo już zipiącymi "przystawkami". Można się jednak zastanawiać, czy nazywanie prezydenta państwa oszustem mieści się w kanonach politycznej poprawności, na którą Platforma wydaje się być szczególnie wyczulona. W każdym razie jest to ostre i bezpardonowe zagranie.
I oto ci sami politycy uderzają w ton najwyższego oburzenia, kiedy słowo oszust pada w odniesieniu do głowy państwa od ojca Tadeusza Rydzyka, wypowiedziane przezeń tylko jeden raz i nie na antenie mających milionową widownię mediów, ale do małej grupy studentów podczas wykładu. PO chce, żeby użyte przez nią i dezawuujące rządzących określenie zostało maksymalnie nagłośnione i dotarło do wszystkich Polaków, ojciec Rydzyk pozwolił sobie zaś na taką ocenę prezydenta przy minimalnym audytorium.
Liderzy PO natychmiast zapomnieli o swoich spotach reklamowych i rzucili się na pierwszą linię obrońców autorytetu głowy państwa. Za skandaliczne i niedopuszczalne uznali obrażanie prezydenta przez kogokolwiek, widząc w tym przejaw zdziczenia obyczajów oraz niedopuszczalną formę krytyki.
Przecieram oczy i uszy ze zdumienia. Najpierw widzę bowiem na ekranie telewizora pieczątkę "oszukali", przybijaną na czołach braci Kaczyńskich przez PO, a zaledwie parę minut potem widzę i słyszę w programie informacyjnym, jak Donald Tusk, Jana Mafia Rokita, Bogdan Zdrojewski oraz inni czołowi politycy Platformy domagają się surowego ukarania dyrektora Radia Maryja za to, co w nieporównywalnie większej skali robią oni sami.
Jest to cyniczna przewrotność i bezwstydne stosowanie moralności Kalego dla doraźnych politycznych celów. Podobne zachowania obserwujemy także w stosunku do Andrzeja Leppera, który stał się dla opozycji bardziej strawny (a nawet trochę sympatyczny) od kiedy tylko popadł w konflikt z Jarosławem Kaczyńskim.
Czyżby liderzy PO w płynącym z frustracji zacietrzewieniu zatracili już nie tylko umiar, ale i zdrowy rozsądek, którym tak lubią się chwalić, przeciwstawiając go emocjonalnej porywczości swych przeciwników politycznych? Czy nie dostrzegają, że stanęli w bolesnym rozkroku i że wystawiają się na pośmiewisko? Czy też tak dalece lekceważą sobie Polaków, że uważają ich za durniów, którzy nie zauważą tej potwornej sprzeczności w ich działaniach?
Ojca Rydzyka za jego niefortunne wypowiedzi i za całokształt działalności, która denerwuje znaczną ilość osób (w tym część Episkopatu Polski) upomną lub nawet ukażą jedynie do tego kompetentne władze zakonu redemptorystów. Ciekawy jestem natomiast, ilu Polaków zapamięta perfidne, oparte na kłamstwie, arogancji oraz pogardzie dla społeczeństwa metody działania Platformy Obywatelskiej i wystawi jej za nie słony rachunek w najbliższych wyborach?
Z Krakowa dla www.Poland.US
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE