W rozpalającej wiele emocji dyskusji na temat słuszności lub nie pochówku generała Wojciecha Jaruzelskiego na Powązkach Wojskowych pada często logiczny argument, że przecież na tej narodowej nekropolii spoczywa już wielu innych zdrajców narodu, więc nie ma się co oburzać, że przybędzie jeszcze jeden.
Rzeczywiście, Jaruzelski będzie miał godne siebie towarzystwo: Feliksa Dzierżyńskiego, Juliana Marchlewskiego, Bolesława Bieruta, Zygmunta Berlinga, Władysława Gomułki, Mariana Spychalskiego i wielu innych komunistycznych dygnitarzy podobnie jak on wiernie służących sowieckiej racji stanu.
Różnica jest jednak zasadnicza: tamci zostali pochowani w czasach komunistycznego reżimu, kiedy nie było mowy o żadnym społecznym proteście, a tym bardziej o wymierzeniu im historycznej sprawiedliwości po śmierci.
Dzisiaj żyjemy w niepodległej Rzeczypospolitej i w którymś momencie należy - by odwołać się do słów klasyka - odkreślić przeszłość gruba kreską. Czy można sobie wyobrazić lepszy moment niż właśnie śmierć Jaruzelskiego? Nikt nie kwestionuje, że był bardzo ważną postacią historyczną, więc właśnie od niego można by zacząć robienie dziejowych porządków na Powązkach. Bo kiedyś trzeba będzie je zrobić, opróżniając przynajmniej aleję zasłużonych na narodowej nekropolii z niegodnych jej ludzi. Po co więc dodawać sobie roboty?
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE