Mawia się o Polakach, że mają słomiany zapał, że nie potrafią doprowadzić żadnego dzieła do końca, że szybko zniechęcają ich trudności, że potrafią zdobywać się co pewien czas na wielkie czyny, ale brak im wytrwałości i konsekwencji w codziennym realizowaniu przyjętych na siebie zobowiązań.
Kurhan sławy
Odzyskanie przez Polskę suwerennego bytu po 123 latach trójrozbiorowej niewoli było faktem o ogromnym znaczeniu historycznym. I dlatego postanowiono uczcić go w nietypowy sposób. Zamiast budować kolejny pomnik, Związek Legionistów Polskich postanowił nawiązać do tradycji sypania kopców (kurhanów sławy) wielkim postaciom i przełomowym wydarzeniom. Tak zrodziła się idea budowy kopca w mieście, z którego 6 sierpnia 1914 roku wyruszała garstka chorych na Polskę romantycznych szaleńców.
A że z Sowińca dobrze widać Oleandry, właśnie na tym wzgórzu rozpoczęto wznoszenie kopca w 20. rocznicę wydarzenia, o którym poeta napisał:
Ruszyliśmy z Krakowa
w cichy sierpniowy świt,
strzelcy - Pierwsza Kadrowa.
wolności pierwszy błysk.
Od tego dnia systematyczna praca przy kopcu zadawała kłam opinii o Polakach jako ludziach niezdolnych do utrzymania na dłużej atmosfery entuzjazmu i przekucia jej w pozytywistyczny trud. Tysiące rodaków przyjeżdżało na Sowiniec, aby wywieźć w górę choć jedną taczkę budulca. Dziesiątki delegacji przywoziło urny, zawierające ziemie z pól bitewnych i miejsc kaźni naszego narodu, składając je z zboczu kopca, co pozwoliło nadać mu drugą nazwę - polskiej Mogiły Mogił.
9 lipca 1937 roku kopiec był gotów. Jego imponująca rozmiarami, szlachetna sylwetka zamykała - wraz ze wzniesionym w latach 20. XIX wieku kopcem Tadeusza Kościuszki - południowo-zachodnią panoramę Krakowa. Osiągnął wysokość 35 metrów (obecnie: 33,7 m), jego średnica wyniosła u podstawy 111,1 m, a u szczytu 85 m, zajął powierzchnię 1 hektara. Planowano otoczyć go jeszcze obiektami, składającymi się na sanktuarium polskiej krwi, ale wybuchła wojna.
Jak splantować wielką górę?
Niemcy zdawali sobie sprawę, że oba kopce są widocznymi symbolami nieugiętości Polaków w ich dążeniach niepodległościowych. Dlatego generalny gubernator Hans Frank polecił je zburzyć. Na szczęście zabrakło na to środków i czasu.
Ale i dla rządzących Polską z po 1945 roku z mandatu Kremla komunistów Mogiła Mogił była cierniem w oku. Nie mogąc jednak zrównać z ziemią tak gigantycznej budowli, postanowili wtopić ją w otoczenie i uczynić niewidzialną z miasta. Zalesiono więc otaczającą kopiec polanę, a także jego zbocza, co wywołało proces sztucznej erozji. Celem jej przyspieszenia zdarto z początkiem lat 50. ze szczytu granitową płytę z krzyżem legionowym; zsuwając się, wyryła ona wielką bruzdę, którą, niczym ogromną rynną, popłynęła woda - największy wróg budowli ziemnych.
Równolegle podjęto działania w sferze świadomości społecznej, usuwając ze wszystkich map, planów i przewodników informacje o kopcu Piłsudskiego, zastępując jego nazwę określeniami w rodzaju: "punkt widokowy na Sowińcu". Dowcipni krakowianie natychmiast uznali, że mają w swym mieście nie tylko Grób Nieznanego Żołnierza, ale także Kopiec Nieznanego Marszałka.
Ostatni bój legionistów
Komunistom nie udało się jednak dzieło fizycznego zniszczenia Mogiły Mogił i wymazania jej z narodowej pamięci. Mieszkający w Krakowie legioniści od 1957 roku (kiedy wielu z nich wyszło z komunistycznych więzień) dopominali się o cześć i szacunek dla symbolu niepodległości. Stojący na ich czele żołnierz 1 pułku piechoty I Brygady pułkownik Józef Herzog pisał liczne memoriały i listy do władz, ale równie dobrze mógł adresować je na przysłowiowy Berdyczów.
Jedyne wsparcie otrzymał od księdza kardynała Karola Wojtyły - gościa dorocznych spotkań opłatkowych legionistów, organizowanych przez ojca pułkownika (dziś już generała) Adama Studzińskiego, bohaterskiego kapelana spod Monte Cassino, w klasztorze dominikanów. Metropolita krakowski napisał w liście do płk. Herzoga:
Pragnę wyrazić moją solidarność z Pańskimi poczynaniami, które mają na celu obronę godności narodu, a zwłaszcza honoru polskiego żołnierza - tego, któremu Polska zawdzięcza niepodległość. Wołanie o szacunek dla pamiątek przeszłości, m.in. dla Kopca Józefa Piłsudskiego na Sowińcu jest w pełni uzasadnione. Oby jeszcze było skuteczne...
Tą skutecznością zaimponowali krakowscy piłsudczycy. Pod koniec lat 70,. kiedy komunistyczny reżim zdawał się chylić ku upadkowi, rozpoczęli prace przy ratowaniu kopca. Najpierw wycięto około 600 drzew, porastających jego zbocza, później zabrano się za ich profilowanie, odtwarzanie przedwojennego kształtu, dokopywanie się do asfaltowych ścieżek.
Władze próbowały przeciwdziałać, sprawą zainteresował się nawet sowiecki konsul w Krakowie, ale komunistyczny reżim miał już wówczas znacznie poważniejsze problemy, niż ściganie grupki ludzi, mozolnie ścinających drzewa i krzewy na Mogile Mogił i uklepujących łopatami jego zbocza.
Czy taczki mogą być gwoździem?
23 czerwca 1980 roku powstał z oddolnej inicjatywy Komitet Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego przy Towarzystwie Miłośników Historii i Zabytków Krakowa. Karnawał "Solidarności" wyzwolił entuzjazm wielu rodaków, spontanicznie włączających się w renowację Mogiły Mogił. Jej stoki znowu tętniły życiem, na Sowińcu rozbrzmiewały pieśni legionowe, a w marcu i październiku 1981 roku złożono w kopcu kolejne ziemie, przesiąknięte męczeńską krwią Polaków. Kopiec został uznany za Pomnik Pamięci Narodowej i wpisany do rejestru zabytków.
Stan wojenny nie przerwał robót ziemnych, choć zdziesiątkował grono członków i sympatyków Komitetu. Mimo to prace były kontynuowane, chociaż z nieco mniejszym rozmachem. Spotykali się przy nich czołowi krakowscy opozycjoniści, w pocie czoła pchając taczki; ożywiało ich przekonanie, że każda łopata ziemi wysypana na kopcu jest kolejnym gwoździem do trumny nienawistnego reżimu.
Nic więc dziwnego, że kiedy ci ludzie objęli po 1989 roku rządy w niepodległej Rzeczypospolitej, nie trzeba było im w ogóle tłumaczyć, że po społecznych, ale trochę partyzanckich wysiłkach nadszedł czas na fachowe prace z użyciem sprzętu zmechanizowanego (przy wykorzystaniu amerykańskiej technologii stabilizowania zboczy, z powodzeniem wypróbowanej podczas wojny w Zatoce Perskiej w 1991 roku), co wymagało zaangażowania sporych nakładów finansowych. 26 listopada 1992 roku Sejm RP objął kopiec Piłsudskiego honorowym patronatem.
Piękny jubileusz
I tak oto konsekwencja, wytrwałość oraz twórczy optymizm grupy czynnych krakowskich patriotów doprowadziły do końcowego triumfu, jakim stało się przywrócenie kopcowi Piłsudskiego przedwojennego wyglądu. Życzliwa i ufająca grupie społeczników władza umiejętnie spożytkowała zaś oddolne inicjatywy, wspomagając je i wzbogacając środkami, które są niedostępne dla entuzjastów-amatorów.
W 70. rocznicę zakończenia jego sypania ci, którzy nigdy nie zwątpili w sens swych poczynań, mogą odczuwać w pełni zasłużoną satysfakcję: uratowali jeden z najcenniejszych symboli polskiej niepodległości oraz zadali kłam obiegowym opiniom i fałszywym stereotypom na temat nieskutecznych w długofalowych działaniach Polaków.
5 sierpnia o godzinie 20.00 odbędzie się u podnóża kopca wojskowy Apel Pamięci, w trakcie którego w zboczach Mogiły Mogił złożone zostaną kolejne ziemie. Będzie minister obrony narodowej, Kompania Honorowa i Orkiestra Reprezentacyjna Wojska Polskiego, poczty sztandarowe organizacji kombatanckich, a także uczestnicy wyruszającego następnego dnia z Oleandrów Marszu Szlakiem Pierwszej Kompanii Kadrowej. W ten sposób symboliczną klamrą zostaną spięte dwie rocznice: rozpoczęcia czynu legionowego i zakończenia budowy mającego go sławić kopca Józefa Piłsudskiego.
Z Krakowa dla www.Poland.US
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE