Zapowiada się rewolucja w funkcjonowaniu Narodowych Sił Rezerwowych; oddziały specjalne tej formacji mają prowadzić działania partyzanckie na tyłach wroga i zwalczać dywersantów - poinformowała „Rzeczpospolita”.
Specjalny zespół przy Akademii Obrony Narodowej kierowany przez jej rektora generała profesora Bogusława Packa przygotował projekt reorganizacji NSR i przedstawił go już ministrowi obrony narodowej Tomaszowi Siemoniakowi, który zdecyduje o kształcie reformy.
Zespół uwzględnił realia związane z kryzysem ukraińskim, odnosząc się do sposobu prowadzenia wojny w postaci tzw. pełzającego konfliktu. Autorzy koncepcji „wskazują na potrzebę posiadania sił, które jeszcze przed wybuchem wojny mogą współdziałać ze Strażą Graniczną, policją i żandarmerią, zapewniając izolację wrażliwych obiektów przed rozpoznaniem i atakami zorganizowanych bojówek przenikających na nasze terytorium” (cytat za „Rz”).
„Przygotowana przez ekspertów koncepcja zakłada stworzenie jednolitych pododdziałów NSR (teraz żołnierze ci są rozproszeni w jednostkach wojskowych). W sumie mają one liczyć do 20 tys. osób. Dodatkowo miałaby powstać całkowicie nowa struktura terytorialnych oddziałów specjalnych NSR. W jednostkach tych byłoby dodatkowo 10 tys. osób. Oznaczałoby zwiększenie etatowe sił zbrojnych o 8 proc., do 130 tys. żołnierzy. Te ostatnie jednostki byłyby podporządkowane 16 wojewódzkim sztabom wojskowym. Miałyby skupiać głównie rezerwistów, a także przeszkolonych ochotników, m.in. absolwentów klas wojskowych, studentów czy członków organizacji paramilitarnych. Oddziały te miałyby być przyporządkowane do określonego terytorium” - czytamy w gazecie.
Zdaniem gen. Packa „to, czy w danym województwie będzie stacjonowała kompania czy batalion terytorialnych oddziałów specjalnych NSR, będzie zależało od potrzeb”, ponieważ ci żołnierze mieliby zajmować się przede wszystkim reagowaniem w sytuacjach klęsk żywiołowych, a w czasie wojny zwalczaliby działania dywersantów i prowadziliby walkę partyzancką na tyłach sił wroga oraz ochraniali strategiczne obiekty.
„Dlatego koncepcja reformy NSR przewiduje, że w ich szkoleniu mogłyby uczestniczyć wojska specjalne lub żandarmeria wojskowa. Podstawowe przeszkolenie żołnierze przechodziliby w uczelniach wojskowych (np. w AON), czterech ośrodkach poligonowych (m.in. w Żaganiu, Węgrzynie, Nowej Dębie), w jednej z ośmiu wybranych jednostek wojskowych. Oddziały specjalne NSR mogłyby brać udział w misjach zagranicznych” - napisał „Rz”, omawiając wyniki pracy zespołu.
Ta koncepcja zakłada system ekstrabonusów dla członków formacji.
„- Za podtrzymanie zdolności do służby, czyli np. sprawności fizycznej, umiejętności pracy na komputerze, otrzymywaliby 20 proc. uposażenia etatowego żołnierza zawodowego” - powiedział gazecie gen. Pacek.
Szeregowy TOS NSR otrzymywałby miesięcznie brutto około 550 złotych, a podporucznik ok. 800 zł.
„Nadzór i dowództwo nad tymi oddziałami sprawowaliby zawodowi żołnierze (miałoby ich być 350–500). Koncepcja przewiduje, że rocznie na utrzymanie takich jednostek trzeba byłoby wykroić z budżetu MON 150–200 mln zł” - czytamy w „Rz”.
Przedstawiciele organizacji paramilitarnych uważają, że reforma NSR zmierza w dobrym kierunku, ponieważ powinniśmy budować masowy komponent obrony terytorialnej.
„- Mamy dobre wzory do naśladowania, odbudujmy Armię Krajową” - zaapelował na łamach gazety szef sztabu Związku Strzeleckiego Strzelec Marcin Waszczuk.
A generał Bogusław Pacek dodał tajemniczo:
„- Nie budujemy masowej obrony terytorialnej, lecz takie struktury są przewidziane na czas wojny. Ale jej szczegóły są tajne. Choć zapewniam: sprawa wygląda dobrze.”
Stanisław Dębicki
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE