KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 21 listopada, 2024   I   04:57:36 PM EST   I   Janusza, Marii, Reginy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Ostre cięcia na Podhalu

17 sierpnia, 2007

Gdyby akurat wiał halny, można byłoby to jeszcze zrozumieć. Gdyby delikwent był kompletnie pijany, również mogłoby to posłużyć za wytłumaczenie. Gdyby w grę wchodził honorowy, aczkolwiek idiotyczny zakład, też dałoby się jakoś zracjonalizować ów postępek.

Ale nic z tych rzeczy. Halny nie wiał, mężczyzna był trzeźwy, z nikim się nie założył, a mimo to chwycił za nóż i zdecydowanym ruchem odciął sobie penisa u samej nasady. Stało się to o 4.00 rano w Suchej Beskidzkiej, skąd błyskawicznie przewieziono desperata do Krakowa, gdzie zespół chirurgów podczas wielogodzinnej operacji przyszył mu ważną część ciała. Na szczęście była ona dość równo ucięta i szybko odnaleziona przez zaalarmowanych przez wyjącego z bólu wczasowicza z Pomorza.
   
Lekarze ze szpitala im. Rydygiera są zadowoleni ze swego dzieła i twierdzą, że przyszyty penis powinien już niedługo zacząć spełniać wszystkie funkcje, przeznaczone mu przez naturę. Obiecują też, że jeśli ich pacjent będzie miał jednak w przyszłości kłopoty z erekcją, postarają mu się pomóc, chociaż nie wyjaśnili, co mieli na myśli.
   
Znacznie mniej szczęścia miał góral z Nowego Bystrego, który w podobny sposób targnął się na swoją męskość w marcu br. Nie bardzo wiadomo, czemu powieziono go na operację aż do Białegostoku; śmigłowiec miał po drodze kłopoty z powodu mgły, czas nieubłaganie płynął, tkanki obumierały i w rezultacie góral nie zostanie już nigdy ojcem, aczkolwiek niespodziewanie zgłosiło się wiele jego krajanek, gotowych towarzyszyć mu w niedoli.
   
Musi być chyba coś specyficznego w klimacie Podhala, skoro w przeciągu kilku miesięcy już drugi mężczyzna targnął się tam – przez nikogo nie przymuszany - na swoją męskość. Co innego, gdyby któryś z nich znalazł się w sytuacji turysty, przyłapanego przez bacę podczas figli z jego żoną. Pohańbiony góral poprowadził go do stodoły, wkręcił mu prącie w imadło, po czym zabrał się powoli do ostrzenia wielkiego noża. Struchlały ze strachu ceper zaczął błagać: „tylko nie to, nie ucinajcie mi baco, nie ucinajcie”. Baca położył zaś nóż obok imadła i ze stoickim spokojem powiedział: „sam se go utniesz, jak podpalę stodołę”.

Z Krakowa dla www.Poland.US
Jerzy Bukowski