W krajowych mediach często pojawia się ostatnio pytanie, ile jest w Polsce kobiet, uprawiających \"najstarszy zawód świata\". W odpowiedzi padają różne liczby, odmiennie szacowane przez policję, socjologów, psychologów oraz seksuologów, ale wszyscy oni zastrzegają, że w dzisiejszych czasach pojęcie prostytucji uległo niemal całkowitemu rozmyciu. Coraz modniejsze stają się bowiem \"erotyczny sponsoring\" i \"doraźna prostytucja\".
Jak potraktować jednak studentkę, która zamieszcza w internecie ogłoszenie o treści: "poszukuję sponsora na wakacyjny wyjazd nad ciepłe morze" lub odpowiada na propozycję: "zabiorę miłą, bezpruderyjną dziewczynę na dwa tygodnie do Turcji"? Albo jak zakwalifikować licealistkę o wyzywającym wyglądzie, spacerującą podczas wakacji po galeriach handlowych, uśmiechającą się do mężczyzn i podchodzącą do nich, kiedy tylko zobaczy w ich oczach zainteresowanie sobą?
Dawniej świat był prostszy i wiadomo było, że prostytutki są wyłącznie w domach publicznych, aczkolwiek także wówczas pewne formy kontaktów damsko-męskich można było rozumieć w sposób, jaki dzisiaj określa się mianem sponsoringu. Nie zawsze w grę wchodziła bowiem namiętność przekraczających pruderyjne konwenanse kochanków; od niepamiętnych czasów znane było wszak zjawisko utrzymywania młodych kobiet przez bogatych mężczyzn.
Dzisiaj panuje w tej materii ogromne zamieszanie, utrudniające w miarę precyzyjną odpowiedź na postawione w pierwszym zdaniu pytanie. Swoboda obyczajowa w połączeniu z możliwością nawiązywania łatwych kontaktów, jaką daje internet, stworzyły melanż, z którego trudno jest wyłowić składające się nań elementy.
Bardzo wiele kobiet, które od wczesnej młodości prowadzą intensywne życie seksualne, dość szybko dochodzi do wniosku, że można czerpać wymierne korzyści z niewątpliwej przyjemności, zwłaszcza jeżeli dobiera się partnerów wedle własnego uznania (chociaż grubość portfela potrafi niekiedy przyćmić fizyczną niechęć, a nawet obrzydzenie). Stąd właśnie bierze się sponsoring, który tak trudno jest oddzielić od prostytucji. Jedyną różnicą wydaje się ów wolny wybór partnera, jakiego pozbawione są "klasyczne" prostytutki. Większość z chętnie godzących się i wręcz zabiegających o dobrych sponsorów pań nie ma oczywiście najmniejszego zamiaru podjąć regularnej pracy w "różowym sektorze"; ba, byłyby skrajnie oburzone, gdyby ktoś powiedział im, że przyjmowanie różnorodnych prezentów od mężczyzn, z którymi właśnie w tym celu sypiają, kwalifikuje je jako prostytutki, zwłaszcza, że niejednokrotnie wiążą się z nimi również uczuciowo. Cóż, pracownice ukrywających się pod wymyślnymi nazwami domów publicznych także niekiedy zakochują się w klientach, bywa że wychodzą nawet za jednego z nich za mąż, porzucają dotychczasową profesję i stają się przykładnymi żonami.
Nastolatka wsiadająca do samochodu "złowionego" w galerii handlowej mężczyzny, czy studentka jadąca na śródziemnomorskie wczasy z poznanym przez internet partnerem robi de facto dokładnie to samo, co masażystka erotyczna w gabinecie odnowy biologicznej. Z ekonomicznego punktu widzenia różni je od niej tylko nieodprowadzanie podatku od swojej działalności zarobkowej. Niedostrzeganie tego aspektu można tłumaczyć jedynie skrajną naiwnością albo wyrafinowanym cynizmem.
Często zdarza się i tak, że dziewczyna, którą ktoś zaprosi na kolację lub na weekendowy wyjazd, marząc o początku romantycznej znajomości (jeszcze niedawno używało się w tym kontekście słowa: podryw), sama proponuje seks, uważając to za uczciwą formę odpłaty za poniesione przez partnera koszta. I jak potraktować taką sytuację, pomijając już dramatyczne rozczarowanie mężczyzny, który chciał subtelnie i czarująco nawiązać nić szczerej sympatii?
Z jednej strony mamy więc zawodową prostytucję skrytą pod różnymi nazwami, z drugiej nieograniczone wręcz wersje sponsoringu. Naiwni i pełni dobrej wiary w dziewiczą czystość rodzącego się uczucia do pięknej panienki faceci padają nader często ofiarami własnych złudzeń; co więcej, rodzi się w nich męska duma, że tak szybko dochodzi do konkretnego odwzajemnienia ich miłości. Jak jest zaś naprawdę, wie tylko zmysłowo zrzucająca z siebie ubranie kobieta.
Z Krakowa dla www.Poland.US
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE