O przerażającym rekordzie osiągniętym przez małopolskiego lekarza: 175 godzin pracy tygodniowo bez przerwy poinformowało „Metro”.
Według cytowanego przez dziennik raportu Państwowej Inspekcji Pracy między kolejnymi etatami, dyżurami i prywatnymi gabinetami medycy mają coraz mniej sił, by porządnie leczyć pacjentów.
Ten problem dotyczy całej Polski. Inspektorzy PIP weszli do blisko 300 szpitali i sprawdzili, po ile godzin pracują lekarze.
„- Jest gorzej niż w poprzednich latach” - powiedziała gazecie jedna z nich.
Okazuje się, że co piąty szpital łamie przepisy o czasie pracy.
„Po 24-godzinnym dyżurze, zamiast 11 godzin przerwy, lekarze biorą bez odpoczynku kolejne dyżury. Rekord należy do neurologa, który spędził w pracy (w szpitalu i w gotowości pod telefonem w domu) bez przerwy 175 godzin, czyli tydzień. Powszechne jest obchodzenie przepisów. Lekarze na etacie (mogą pracować do 48 godzin tygodniowo) po godzinach pracują na umowę-zlecenie albo jako pracownicy zewnętrznej firmy, z którą szpital podpisuje kontrakt. A rano ponownie przychodzą do pracy na etat. Są w stanie tak przepracować 55, 88 albo 96 godzin. W ciągu roku dozwolone jest 416 nadgodzin, rekordzista miał 1245” - czytamy w „Metrze”.
Ten stachanowski wyścig lekarzy przeraża. W żadnym zawodzie nie należy przekraczać czasu pracy wyznaczanego nie tylko przez ustawowe przepisy, ale także przez zdrowy rozsądek. W medycynie taka pogoń za pieniędzmi może mieć jednak szczególnie tragiczne skutki.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE