- Home >
- WIADOMOŚCI >
- Polska
Ostry spór między ks. Zaleskim a red. Sakiewiczem z \"Gazety Polskiej\" i z \"Gazety Polskiej Codziennie\"
14 marca, 2014
Po kolejnym zablokowaniu jego tekstów przez redaktora naczelnego Tomasza Sakewicza ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski zdecydował o definitywnym zerwaniu współpracy z „Gazetą Polską i z „Gazetą Polską Codziennie\". Przeniósł się do tych mediów, które - jak napisał na swoim blogu - są „wolne są od cenzury i partyjnej ideologii”. Będzie publikował w portalu Prawy.pl (felietony i bieżące komentarze), w kwartalniku „Opcja na prawo” oraz w portalu Wirtualna Polska Historia (artykuły).
Jego decyzja ma związek z całkowitą rozbieżnością poglądów w sprawie Ukrainy. Media Sakiewicza bezkrytycznie popierają politykę braci Kaczyńskich, z którą zdecydowanie nie zgadza się krakowski kapłan. Oto jak przedstawił ją na blogu:
Polityka ta doprowadzała do tak sprzecznych z polskim patriotyzmem działań jak bezkrytyczne wspieranie ukraińskiego prezydenta Wiktora Juszczenki, czciciela Bandery i zbrodniarzy UPA, co odbywało się kosztem pamięci o pomordowanych obywatelach Drugiej RP. Trzeba tutaj wyraźnie zaznaczyć, że Lech i Jarosław Kaczyński nigdy nie udali się na groby pomordowanych przez zbrodniarzy z UPA, znajdujące się nie tylko na zachodniej Ukrainie, ale i w południowo-wschodniej Polsce, choć ten region naszego kraju jest naturalnym matecznikiem PiS.
Najnowszym przejawem tej polityki stało się puszczanie „perskiego oka” do banderowców spod znaku nazisty Ołeha Tiahnyboka i pomyleńców ze Swobody. A do czego te osoby są zdolne, to najlepiej ukazuje to filmowa relacja z ostatniego marszu nacjonalistów w Kijowie. Proszę uważnie ją obejrzeć, wsłuchując się w wykrzykiwane hasła. Jedno z nich wykrzykiwał też prezes PiS wraz innymi politykami (także z PO) na Majdanie.
Oczywiście klakierzy i cyniczni przyboczni, których Jarosławowi Kaczyńskiemu nigdy nie brakowało, starają się przerobić Tiahnyboka i jemu podobnych na „mężów stanu”, a ukraińskie środowiska nacjonalistyczne (także z Prawego Sektora), przeżarte ksenofobią i antysemityzmem, na „uczciwych patriotów”. Trwa też proces wmawiania, że terrorystyczna działalność Stepana Bandery była nie antypolska, ale antyrosyjska. Święty Boże!
Nie wiem, kto z polityków PiS naciskał na redaktora naczelnego Tomasza Sakiewicza, aby zablokował on mój ostatni felieton przestrzegający przed fraternizowanie się z banderowcami, który weszli do nowego rządu Ukrainy. Wiem jednak, że w ten sposób „Gazeta Polska” całkowicie podporządkowała się linii politycznej jednej tylko partii. Od tej pory nie będzie już ona mamić czytelników, że należy do „strefy wolnego słowa”.
W niewydrukowanym tekście ks. Zaleski napisał m.in., że „ci, co chcieli Ukrainę sowiecką zastąpić banderowską, mogą mieć satysfakcję” i dodał, iż w nowym rządzie Ukrainy „znalazło się kilku czcicieli UPA”, a pierwszy z nich to premier Arsenij Jaceniuk. Sakiewicz odpowiedział poniższym tekstem w Niezależnej i w „GPC”:
Drogi Księże Tadeuszu!
Jak do tej pory nigdy tym co robiłem nie obrażałem Cię osobiście. Ty zrobiłeś to już wielokrotnie. Współpracując z nami dopuszczałeś się rzeczy zupełnie niesamowitej - ataku w innych mediach na własne środowisko. Rzeczywiście trochę szkód nam wyrządziłeś, ale nie tak wiele jak chciałeś. Twoje zachowanie byłoby niezrozumiałe, gdyby nie to co dzieje się na Ukrainie. Podobnie jak Polacy żyjący na Kresach wsparliśmy ukraińską rewolucję. Wielu z nich mimo wcześniejszych prześladowań stanęło po stronie wolności. Lepiej bowiem trudną prawdę wyjaśniać z ludźmi wolnymi niż niewolnikami. Jesteś jednym z niewielu Polaków, którzy może nieświadomie, ale jednak stanęli po stronie Moskwy. Obydwaj wiemy, że to co pisałeś nie było prawdą. Bo to nie banderowcy zrobili tę rewolucje, ale ludzie, którzy nie chcą być pod butem Kremla. Póki była to tylko kwestia patrzenia na świat, póty mogliśmy prostować podawane przez Ciebie informacje. Jednak kilka tygodni temu polała się krew. Do Ukraińców, Ormian, Białorusinów, Polaków, a nawet Rosjan strzelano uzasadniając to w taki sam sposób jak Ty w swoich tekstach. Dzisiaj putinowska propaganda służy agresji i zabijaniu. Kto ją szerzy ma tak samo krew na rękach jak snajperzy, czy skrytobójcy. Pamiętamy jak zgodnie ocenialiśmy zbrodniczość PRL-owskiej propagandy w sprawie Ks. Jerzego. Ta sytuacja ma podobny wymiar.
Chcę Cię przestrzec przed tym co robisz, bo straszliwie pobłądziłeś. Bierzesz na swoje sumienie ciężar, którego uczciwy człowiek nie może znieść.
Będę się za Ciebie modlił, a teksty zacznę drukować, gdy nie będą nieść takich cierpień i nieszczęść jakie niesie agresywna propaganda Moskwy.
Ks. Zaleski po przeczytaniu tego listu postanowił zasięgnąć rady prawnika.
- Nie mogę tego tak zostawić. Jest mi przykro, ale złamane zostały wszystkie możliwe zasady. Nie można po siedmiu latach współpracy nagle powiedzieć, że oto mam krew na rękach. Nie wyobrażam sobie, aby takie sformułowania pozostały bez echa. „GP” będzie ponosić tego skutki - powiedział Onetowi.
A na zarzuty o wtórowanie „agresywnej propagandzie Moskwy” odpowiedział:
- To już ciosy poniżej pasa. Bo trzeba palcem pokazać, który felieton i które zdania miałyby być taką propagandą. Różnych rzeczy mogłem się spodziewać, ale nie czegoś takiego. Myślę, że „GP” popełniła w tej chwili samobójstwo. Będą jakoś musieli wytłumaczyć swoim czytelnikom, że mieli ruskiego agenta w swoich szeregach.
Ten spór stał się głośny w polskich mediach i może zaszkodzić zwłaszcza tytułom kierowanym przez Tomasza Sakiewicza, który okazał się bardziej lojalny wobec polityków PiS, aniżeli wobec zasad wolnego słowa. Poglądy ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego na sprawy ukraińskie są wprawdzie bardzo radykalne, ale to przecież nie powód, aby je bezceremonialnie cenzurować.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE