„W polskiej armii służył nie tylko niedźwiedź Wojtek, który przeszedł szlak bojowy z Armią Andersa. Pierwsza była niedźwiedzica polarna Baśka” - powiedziała „Rzeczypospolitej” Martyna Kordulewska z Urzędu Miejskiego w Nowym Dworze Mazowieckim.
Niezwykła historia tego zwierzęcia ma przyciągnąć turystów do Twierdzy Modlin.
„- Przeprowadziliśmy badania ruchu turystycznego. Wynikało z nich, że Twierdzę odwiedzają głównie osoby starsze. Dlatego szukaliśmy historii, która może przyciągnąć do nas rodziny z dziećmi i młodzież” - wyjaśnił gazecie prezes Lokalnej Organizacji Turystycznej Trzech Rzek Sebastian Sosiński.
Miejscowi historycy przypomnieli opowieść o sympatycznym niedźwiedziu polarnym, który niemal sto lat temu służył w polskim wojsku i mieszkał w twierdzy.
„- Zorganizowaliśmy szlak Baśki Murmańskiej, który jest wzorowany na grze miejskiej. Dzieci muszą odnaleźć schowane figurki niedźwiedzicy” - powiedziała w rozmowie z „Rz” Kordulewska.
Niebawem o niedźwiedzicy usłyszymy więcej.
„Kilka dni temu miasto Nowy Dwór Maz. otrzymało dofinansowanie unijne na rozwój turystyki weekendowej w Twierdzy Modlin. Stanie tam m.in. makieta Baśki, z którą będzie można zrobić sobie zdjęcie, powstanie komiks opisujący historię niedźwiedzicy, zostanie zbudowana wypożyczalnia rowerów. Projekt jest wart 536 tys. zł, z tego 402 tys. zł będzie pochodziło z unijnej kasy” - napisała „Rz”.
Zbeletryzowaną historię Baśki napisał w 1925 roku Eugeniusz Małaczewski.
Ma ona początek wiosną 1919 roku, kiedy polscy żołnierze wchodzili w skład ekspedycji, (z ramienia państw Ententy) znajdującej się w Archangielsku nad Morzem Białym. Wraz z Anglikami „mieli zamiar zdobyć od północy Rosję i powywieszać na latarniach ówczesnych czerwonych władców Kremla”, jak napisał autor „Konia na wzgórzu”.
Tam kupili na targu niedźwiedzicę polarną, która stała się ich maskotką. Jej opiekunem został kapral Smorgoński, miał za zadanie oswojenie Baśki. I jak zapewnia Malaczewski, została ona „obłaskawiona jak domowy pies”, towarzysząc oddziałowi „niby żywy sztandar”.
„- Przeszła z nimi cały szlak bojowy, potem statkiem przez Londyn i Gdańsk przypłynęła do Polski” - powiedział gazecie Sebastian Sosiński.
Baśka została wciągnięta na listę żołnierską, była na wikcie kompanii karabinów maszynowych, którą umieszczono w Twierdzy. Stała się - jak opisywał Malaczewski - „córą Regimentu”. W grudniu 1919 roku wraz z oddziałem wzięła udział w defiladzie, którą na placu Saskim w Warszawie przyjmował marszałek Józef Piłsudski. „Gdy naczelnik, chcąc ją pogłaskać, wyciągnął do niej rękę, bez namysłu podała mu łapę” - zanotował kronikarz.
„Do tragedii doszło dwa miesiące później. Niedźwiedzica zerwała się z łańcucha i przepłynęła Wisłę w okolicach Twierdzy. Ruszyła do pobliskiej wsi, miała zaufanie do ludzi. Ojciec Wawrzon z synami rozrzucał gnój w zagrodzie, gdy zauważył niedźwiedzia. Baśka została zadźgana widłami, bo Wawrzon chciał mieć futro dla żony. Gdy na miejscu zjawili się żołnierze, chłop zdejmował już z niej skórę. Wojskowi musieli użyć siły, aby ją odebrać. - Niedźwiedzica została wypchana, a po jakimś czasie przekazana do Muzeum Wojska Polskiego - dodaje Sosiński. Podobno przetrwała powstanie warszawskie. Jedna z wersji mówi, że po wojnie została wyrzucona do śmieci, gdy komuniści pozbywali się pamiątek z historii II RP. Druga, że została przekazana do Warszawskiego Towarzystwa Łowieckiego.
Co się z nią potem stało? Nie wiadomo” - czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE